Reklama

Szok! Będą nas leczyli lekarze po zawodówkach

Kurier.BB
08/12/2021 06:16

Parę słów na temat tego, jak działają współczesne media. Od jakiegoś czasu dyskutuje się kwestię rządowych zmian w systemie kształcenia lekarzy. Mówiąc w skrócie, chodzi o to, żeby rozszerzyć katalog szkół, po których będzie można wykonywać zawód lekarza. Wiadomo, pandemia pokazała, że mamy braki w kadrach, a już dużo wcześniej sytuacja w służbie zdrowia nie wyglądała za różowo (zasadniczo to nigdy tak nie wyglądała…). Jako jedną z recept na ten stan rzeczy Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Edukacji i Nauki proponują, aby kształcenie lekarzy przebiegało nie tylko na uniwersytetach medycznych, lecz również na uczelniach zawodowych.

 

Dla wyjaśnienia: publiczne uczelnie zawodowe prowadzą kształcenie na studiach o profilu praktycznym i podlegają ministerstwu właściwemu ds. szkolnictwa wyższego. Jeśli chodzi o kierunki związane z medycyną, to państwowe wyższe szkoły zawodowe prowadzą np. pielęgniarstwo czy ratownictwo medyczne. To oczywiście nie to samo co klasyczna medycyna, po której przepisuje się leki i operuje ludzi. Protesty środowisk lekarskich i akademickich oparte są więc o zrozumiałe obawy, a pomysł rządu faktycznie wygląda na szkodliwy. Ekspertem w dziedzinie kształcenia medycznego jednak nie jestem i nie zamierzam wchodzić w szczegóły legislacyjne, ani w umysły Panów ministrów Niedzielskiego i Czarnka. 


Ten tekst jest bowiem o czymś innym, a mianowicie o mediach, sianej przez nie dezinformacji oraz jej wpływie na nasze emocje. Oto parę internetowych tytułów artykułów na powyższy temat: 

  • „Sejm: Szkoły zawodowe jednak będą kształcić lekarzy”,
  •     „Szkoły zawodowe dla lekarzy. Pułapka dla marzących o medycynie”,
  •     „Niedzielski: będzie projekt dopuszczający kształcenie lekarzy w szkołach zawodowych”,
  •     „Lekarze będą kształcić się w zawodówkach?”

To nagłówki z „Polityki”, a także z „Pulsu Medycyny” i innych portali medycznych.Tak, tytuły robią wrażenie, ale widzimy sami, co tak naprawdę sugerują. Większość czytelników instynktownie pomyśli, że już wkrótce ludzie bez matur będą leczyli ich rodziny. No a po zdobyciu dyplomu w dowolnej zawodówce, która do tej pory kształciła kucharzy czy budowlańców, będzie można przystąpić do leczenia nowotworów, albo do przeprowadzania operacji na otwartym sercu. Szok!!!  


Powtórzę jeszcze raz, nie bronię ministrów, będących autorami tego pomysłu. Państwowa wyższa szkoła zawodowa to nie to samo co uniwersytet medyczny i można pomysł rządu krytykować na wiele sposobów. Trudno jednak nie zauważyć, że poprzez celowe pominięcie wyrażeń „publiczna uczelnia zawodowa”, „uczelnia państwowa” czy „państwowa wyższa szkoła zawodowa” z premedytacją wytwarza się w ludziach wrażenie, że oto za chwilę leczenie zęba będzie przebiegało tak jak w serialu „Dr Quinn”, a stawianie diagnozy jak w czasach Hipokratesa. 
Tak niestety rodzą się mity i kłamstwa, a wraz z nimi coraz bardziej zakłamana polityka. To właśnie Brexit był efektem m.in. tego typu oszukańczych haseł. Brytyjskie media szerowały informacje o tym, że wystarczy wystąpić z Unii Europejskiej, a służba zdrowia na Wyspach od razu stanie nogi, bo wreszcie znajdą się pieniądze na jej działalność. Szybko okazało się, że niekoniecznie przyszłość będzie tak świetlana…
Niestety podobnie jest z naszym hasłem o Polexicie, tyle że od innej strony. Nadużywa go większość polityków opozycji, a media ochoczo promują je na swoich „jedynkach”. Pomysł wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej naprawdę robi wrażenie. O ileż łatwiej siać panikę nierealnym scenariuszem Polexitu niż pokazać wyborcom i czytelnikom, że prezes i premier nie panują nad sytuacją we własnym obozie, poddając się szantażom Zbigniewa Ziobry, grożącemu wyjściem z koalicji rządzącej. A na tej sytuacji ostatecznie tracimy wszyscy jako społeczeństwo, bo miliardy złotych przeznaczone dla Polski w ramach Funduszu Odbudowy wciąż nie płyną do budżetu państwa. No ale za dużo przy tym tłumaczenia, a za mało wejść na stronę i płatnych kliknięć w linki.
I tak jest z niemal każdym tematem, który „grzeją” wydawać by się mogło poważne portale internetowe. Tak samo jest na naszym lokalnym, bielskim rynku medialnym, na którym w tytułach artykułów wszystko musi być „makabryczne”, „imperialne” i „zabójcze”. Czasem warto popatrzeć na to wszystko z dystansem i nie dawać nabijać się w butelkę polującym na nasze kliknięcia i sztucznie rozognione emocje. 
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do