Reklama

Społecznik, który nie został wiceprzewodniczącym

Kurier.BB
05/10/2022 20:33

O działalności społecznej oraz obecnej sytuacji w Radzie Miejskiej Bielska-Białej z radnym Niezależnych.BB Jerzym Bauerem rozmawia Jarosław Zięba.


– Nie został Pan wybrany na funkcję wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej. Dlaczego to stanowisko było dla pana i waszego klubu radnych tak ważne? 
– Wiceprzewodniczący Rady zajmują się przede wszystkim merytoryczną organizacją sesji. Na prezydium Rady dyskutują o tym, jakie tematy zostaną na sesję wprowadzone, a jakie nie. Decydują, które tematy należy poddać pod obrady. Jest to więc funkcja typowo organizacyjna, pomocnicza względem przewodniczącej Rady Miejskiej. 
Mówienie o splendorze czy korzyściach finansowych z tej funkcji, co niektórzy mi zarzucają, nie jest prawdą.  
Naturalne jest również to, że każdy klub radnych powinien mieć w prezydium swojego przedstawiciela. Dzięki temu kluby mają przed sesją informacje o tematyce obrad i o tym, w jakim kierunku będą zmierzały prace Rady.  Od lat dziewięćdziesiątych każdy klub Rady Miejskiej miał swojego przedstawiciela w prezydium. Było to niepisanym zwyczajem Rady.
Równie ważne – jeśli nawet nie ważniejsze – jest to, żeby wyborcy, którzy głosowali na daną osobę i organizację, mogli czuć się reprezentowani we władzach Rady. 

– Padł pan ofiarą rozgrywek politycznych, tymczasem do Rady trafił pan jako działacz społeczny, głównie w swojej dzielnicy. Proszę powiedzieć czym się pan zajmuje.
– Społecznie działam od ponad czterdziestu lat. Do Ochotniczej Straży Pożarnej w Mikuszowicach Śląskich wstąpiłem 15 czerwca 1980 roku i zacząłem ją modernizować. Była ona wtedy w bardzo złym stanie: budynek  był zaniedbany, chyba jako jedyna straż w mieście musieliśmy na zimę spuszczać z samochodu stojącego w garażu wodę, żeby nie zamarzła. W budyku nie było ani ogrzewania, ani ciepłej wody. Przez kolejne lata, wraz z kolegami,  doprowadziliśmy budynek i całą straż do stanu, w którym jest w chwili obecnej.  Był to spory wysiłek, ale nasze działania trzeba uznać za duży sukces. 


– Działał pan też w swojej radzie osiedla.
– To było swego rodzaju rozwinięciem działań w straży. Przez trzy kadencje byłem przewodniczącym Rady Osiedla Mikuszowice Śląskie. Doskonale znam problemy, które mieszkańców tej dzielnicy dręczyły i dręczą. Zawsze starałem się je rozwiązywać. Na ile się to udało, niech ocenią mieszkańcy.
Jako przewodniczący rady osiedla brałem także udział w spotkaniach z przewodniczącymi innych rad. Właśnie w imieniu tego środowiska, nie mając na uwadze żadnych politycznych karier, postanowiłem wystartować w wyborach do Rady Miasta.  Moją ambicją była praca na rzecz dzielnicy, sąsiednich osiedli i całego miasta z pozycji Rady Miasta. Naturalnym partnerem byli dla mnie w tym zakresie Niezależni.BB. 


– Czy w coraz bardziej upolitycznionej Radzie Miasta jest miejsce dla takich społeczników jak pan?
– Niestety, działalność Rady Miejskiej zmierza, moim zdaniem, nie w tym kierunku, w którym powinna iść. Pluralizm, który mieliśmy do niedawna przestaje istnieć. Znowu mamy jeden klub, który samodzielnie decyduje o wszystkim, co się na terenie miasta dzieje. Niezależni.BB oraz inni radni opozycyjni stracili siłę przebicia, choć są drobne, acz istotne sprawy dla miasta, które udaje się realizować.
Coraz trudniej jednak jest się przebijać osobom, które chcą być niezależne i nie chcą wykonywać działań pod dyktando partii rządzącej i ludzi, którzy mają większe wpływy. Nie uważam, że jest to dobre rozwiązanie i będę się temu przeciwstawiał. 

–Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do