
Wciąż nie wiemy, który zespół uzupełni grono finalistów i powalczy o złoto z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Bliżej celu wydaje się bełchatowska Skra, choć w tabeli to Asseco Resovia znajduje się na razie nieznacznie wyżej. Bełchatowianie, by myśleć o wskoczeniu na pozycję wicelidera, nie mogą sobie pozwolić na to, by bielszczanom dać ugrać cokolwiek. W przypadku wygranej 3:1 mistrza z poprzedniego sezonu dogonią, lecz stosunkiem tzw. małych punktów znajdą się niżej w zestawieniu obejmującym 26. spotkań sezonu zasadniczego. Ostatnia Skra plan realizuje – bez straty seta pokonała Cerrad Czarnych Radom, po walce podobnie uczyniła w środę w Olsztynie. Mariusz Wlazły i spółka, objęci niedawno trenerską pieczą przez Phillipe’a Blain, są świadomi stawki, zmobilizowani i nie wyobrażają sobie innego scenariusza, jak szybkie pokonanie BBTS-u.
Co na to bielski zespół? Dwa dni temu zaprezentował się bardzo słabo. – Żeby mówić o siatkówce trzeba w ogóle być na boisku. Nie było u nas wcale chęci gry w siatkówkę. Może uwierzyliśmy, że już jesteśmy tacy mocni? – grzmiał po przegranej domowej z AZS-em Częstochowa trener Krzysztof Stelmach, przywołując na myśl wcześniejsze, udane i punktowe występy swoich podopiecznych. Pewne jest już, że w fazie play-off bielszczanie zagrają o 11. miejsce. Z kim – tego jeszcze nie wiadomo, ale nic od siatkarzy BBTS-u w tym względzie nie zależy. Przeciwnie w kontekście składu finału Plus Ligi. Oczy całej siatkarskiej Polski będą w sobotę od godziny 14:45 zwrócone na Bełchatów. To wystarczająca motywacja, by nie tylko przyczynić się Asseco Resovii i sprawić psikusa miejscowym kibicom, ale przede wszystkim zagrać dla siebie i pokazać charakter, gdy jest to wskazane. A że bielską drużynę na to stać przekonaliśmy się w styczniowym starciu obu ekip, gdy po ogromnych mękach Skra wywiozła ostatecznie wygraną 3:1. – Mam nadzieję, że pokażemy siatkówkę – komentuje szkoleniowiec BBTS-u.
Foto: Rafał Rusek/Press Focus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie