
Dziadek, mądry rumiany staruszek razem z wnukiem oglądał film o wilkach.
– W każdym z nas chłopaku mieszkają dwa takie wilki – odezwał się nagle starszy pan.
– Dziadku, co ty gadasz? Jakie wilki?
– Nie mieszkają spokojnie, jak dobrzy sąsiedzi. Ustawicznie toczą ze sobą walkę – ciągnął w zadumie starszy pan. – Jeden jest zły. Złośliwy, zawistny i zazdrosny, smutny, chciwy, arogancki, użalający się nad sobą, fałszywy, kłamliwy i próżny, z kompleksem mniejszości i poczuciem wyższości. To wstydzący się wszystkiego egoista z poczuciem winy jak stąd do Koluszek.
– A ten drugi wilk? – dopytywał się wnuczek, którego opowieść o bitwie wciągnęła.
– Ten drugi jest dobry. Jest w nim radość, miłość, spokój, nadzieja, optymizm, pokora. Jest uprzejmy dobry i współczujący. Hojny, odważny i empatyczny. Potrafi być wdzięczny, potrafi wybaczać i cieszyć się radością innych.
– Dziadku, który wilk wygra?
– Ten, którego karmisz, chłopcze!
Gdy słyszę tę opowieść zawsze dopada mnie refleksja: jakiego wilka karmię? Doskonale wiem, którego staram się karmić. No oczywiście, że tego dobrego. Jak to się jednak dzieje, że ten drugi wyłazi z zakamarków, pokazuje zęby i kąsa w najmniej oczekiwanym momencie? Dzieje się tak pomimo, że staram się chodzić drogą dobrego wilka.
Na tej drodze ważna jest wdzięczność. Nie żeby to był mój pomysł. Wystarczy wpisać w internet, jak ważna jest wdzięczność i od razu pojawią się setki stron, gdzie wyczytacie, że to może być prosta droga do szczęścia. Tak naprawdę wdzięczność zamyka się w jednym prostym słowie: dziękuję. Powinniśmy od niego zaczynać dzień i na nim kończyć, a w międzyczasie używać go tak często, jak to możliwe. Nie mam za co dziękować – czy gdzieś w głębi duszy nie odzywa się w was cieniutki głosik malkontenta. A założymy się, że masz? Na początek mieszkasz w bezpiecznym kraju, masz co do garnka włożyć, a wiosną dni są dłuższe i bardziej słoneczne. To na początek.
Przyznam, że i ja kiedyś karmiłam swojego wilka myślami, że nie mam za co dziękować. Nie pamiętam, jakie zdarzenie zmieniło takie myślenie. Dzisiaj prowadzę dziennik wdzięczności i wszystkich naokoło namawiam, żeby robili to samo. Bo wdzięczność ma to do siebie, że im częściej ją wyrażamy, tym więcej widzimy naokoło siebie do niej powodów. Nie musimy wyrażać wdzięczności tylko za rzeczy wielkie. Małe też są ważne. Jestem wdzięczna za mirabelkę, która kwitnie na skraju mojego ogródka. I za tysiące pszczół, które ją odwiedziły i huczą tak intensywnie, jakby za chwilę miały razem drzewem ulecieć. Jestem wdzięczna za przyjaciół, którzy opiekowali się mną gdy zachorowałam. Mężowi za żółte tulipany, a przyjaciołom z FB za podsyłanie pożytecznych i inspirujących informacji. Mogłabym tak długo wymieniać. A gdy zabraknie mi konceptu, sięgnąć po dziennik wdzięczności, gdzie codziennie wieczorem staram się zapisywać trzy, za które jestem wdzięczna w mijającym dniu.
Jacek Walkiewicz powiedział kiedyś, że stojąc w ulicznym korku odczuwa wdzięczność. Tak, jest za niego wdzięczny, bo to znaczy że należy do grupy szczęściarzy, których stać na samochód i benzynę. Dalej uważasz, że nie masz za co dziękować. Może jednak sięgnijcie po karteczkę, i napiszcie swoje: dziękuję!
A to dopiero początek procesu. Okazując wdzięczność innym, pokazujecie że ich docenianie, że są dla was ważni, że dostrzegacie ich potencjał. Jeśli otrzymacie od nich w zamian to samo, pojawi się powód do zadowolenia. To takie samonakręcające się koło wdzięczności.
Dwa kolejne słowa na W, którymi warto karmić naszego wilka to wybaczanie i współczucie. Niemal każdy z nas przynajmniej raz w życiu doznał krzywdy, emocjonalnej lub fizycznej. Mniejszej lub większej. Bez względu na jej siłę warto wybaczać. W ten sposób wybieramy uwolnienie się od gniewu, żalu i chęci zemsty. Wybaczyć, to znaczy dobrowolnie skasować dług, jaki ma wobec nas osoba, która nas skrzywdziła. Gdy to zrobimy, przeszłość przestanie nami rządzić. Wybaczyć to nie znaczy zapomnieć doznanej krzywdy. Znaczy tyle co, odpuścić i iść.
I na koniec jeszcze o współczuciu. Nie tylko tym okazywanym innym, lecz sobie. Jakże okrutni potrafimy być dla samych siebie. Może dzisiaj, tak na początek, zamiast karać się za coś, co nie poszło po naszej myśli, uściskajmy się wirtualnie, dokładnie tak, jak by to zrobił ktoś nam najbliższy. A kto jest nam bliższy niż my sami?
Nie napiszę ani słowa o tym, czym karmi się zły wilk w nas. Tyle mamy tego zła naokoło, że po co jeszcze o tym gadać. A skoro będziemy tę bajkę czytać w świąteczny czas, życzę nam wszystkim, by dobry wilk w nas był z każdym dniem silniejszy.
Jolanta Reisch Klose
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie