Reklama

Mieć więcej odpowiedzialności - rozmowa z Magdaleną Gryką

13/11/2016 19:44

Prezentujemy wywiad z Magdaleną Gryką, który ukazał się na łamach Sportu.
Matka rozgrywającej BKS-u wyjechała z Polski i grała w siatkówkę w Niemczech. Jej córka podążyła odwrotną drogą. - W Polsce czuję się już jak w domu – mówi 22-letnia zawodniczka klubu z Bielska-Białej.

Mecz z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza miał dla was być okazją do odbicia się po dwóch porażkach, a zakończył się porażką 0:3. Co poszło nie tak?

Magdalena GRYKA: - W pierwszym secie nie wywierałyśmy takiej presji, jak w drugim i trzecim. Po pierwszej partii, powiedziałyśmy sobie, że nie możemy się poddać, musimy podjąć walkę, bo mecz się jeszcze nie skończył. W drugim i trzecim secie grałyśmy już zdecydowanie lepiej, podejmowałyśmy więcej ryzyka w ataku. Szkoda, że w decydujących momentach zabrakło trochę rozwagi, bo pozwalałyśmy Dąbrowie łatwo uciekać albo odrabiać straty. Błędy, które popełniałyśmy, przez tak dobry zespół musiały zostać ukarane.

Macie na koncie trzy porażki z rzędu. To odbija się na waszej psychice?

- Oczywiście te przegrane bolą, ale wiedziałyśmy, że przeciwko Impelowi i MKS-owi musiałybyśmy zagrać naprawdę bardzo dobrze, by wygrać. Te mecze aż tak nie bolały, jak porażka przeciwko Toruniowi, bo tam bardzo liczyłyśmy na wygraną. Musimy teraz walczyć w każdym spotkaniu o to, by się poprawić. Mamy waleczny zespół, w żadnym momencie spotkania się nie poddajemy, cały czas staramy się gonić przeciwnika. Jeśli będziemy robić tak dalej, zostanie to kiedyś nagrodzone.

Czekają was jednak teraz mecze z Budowlanymi Łódź, Muszyną i Policami. Łatwiej nie będzie...

- Na papierze początek sezonu wygląda bardzo ciężko, ale na parkiecie widać, że nie odstajemy od rywalek. Mecze przegrywamy detalami. Brakuje trochę stabilności, odwagi w końcówkach, by wygrać sety a nawet mecze. Na pewno się nie poddamy i będziemy walczyć o każdy punkt. Zwłaszcza przed meczami z takimi rywalami, motywacja jest bardzo duża.

Poprzednie sezony, w barwach Impelu, kończyła pani na podium. Teraz o takich wynikach można tylko pomarzyć?

- Szczerze mówiąc, będzie bardzo ciężko je powtórzyć. Liga jest bardzo wyrównana. Każdy może wygrywać z każdym, co było widać choćby po tym, że Rzeszów o mało nie wygrał z Policami. Każdy ma szansę na medal. Z trzema porażkami, na razie jesteśmy na dole tabeli. Musimy się podnieść i myślę, że damy radę. Nie wiem do czego to wystarczy, ale nie można nas skreślać.

Odeszła pani z Wrocławia w poszukiwaniu bardziej regularnej gry?

- Zdecydowanie. Choć dobrze się czułam w drużynie i trudno mi było stamtąd odejść, wiedziałam, że muszę się na to zdecydować, by zrobić krok do przodu. W BKS-ie czuję, że trener i klub pokładają we mnie duże zaufanie. Mam szansę grać i podnosić swoje umiejętności. Ponoszę większą odpowiedzialność za zespół, rozgrywam więcej meczów. A przez ostatnie dwa sezony głównie siedziałam na ławce.

W BKS-ie przed dwoma sezonami grała Niemka Heike Beier, tak jak pani pochodząca z Drezna. Konsultowała się pani z nią przed transferem?

- Rozmawiałam z nią jeszcze, gdy grałam w Impelu. Była wtedy bardzo zadowolona z BKS-u, mówiła, że cały klub jest bardzo profesjonalny i ma wielu fanów. Było dla mnie jasne, że BKS to dobry klub i nie miałam wątpliwości, że warto podpisać z nim kontrakt. To był dobry ruch. Szybko się przyzwyczaiłam, mam dobry kontakt z dziewczynami i trenerem, jest blisko na treningi, zajęcia są profesjonalne. Nie mam na co narzekać. Z Wrocławia było trochę bliżej do domu, ale nie ma tragedii, bo niektóre zawodniczki muszą lecieć przez pół świata, a ja z Bielska mam do Drezna tylko 4,5 godziny samochodem. Dobrze trafiłam.

Pani matka jest Polką i też była siatkarką. To dla pani coś szczególnego grać właśnie w Polsce?

- Na pewno. To była dla mnie bardzo duża niespodzianka, gdy dostałam ofertę z Impelu. Miałam wtedy dopiero 19 lat. Myślałam, że wszystko będzie dla mnie obce, ale mama bardzo mi pomogła i od samego początku czułam się we Wrocławiu jak w domu. Podobnie jest w Bielsku. A liga jest o wiele silniejsza niż w Niemczech. Przede wszystkim, bardziej wyrównana. Jest więcej dobrych drużyn, każdy z każdym może wygrać, a otoczka jest bardziej profesjonalna. Ludzie tutaj interesują się siatkówką. W Niemczech czasem, gdy powie się, że jest się siatkarką, ludzie nie wiedzą, co to za sport. Tutaj każdy wie, o co chodzi. Dzięki temu jest więcej sponsorów, są lepsi zawodnicy i wszystko się zazębia.

W tym roku dostała pani pierwsze powołanie do reprezentacji Niemiec. BKS ma pomóc w rozpędzeniu kariery w kadrze?

- Grałam w juniorskich reprezentacjach, a w tym roku dostałam powołanie do seniorskiej kadry, ale musiałam odmówić ze względu na problemy z kolanem. Wolałam się w spokoju wyleczyć. Zobaczymy, co się wydarzy. Teoretycznie mogłabym grać dla kadry Polski, choć musiałabym spełnić wiele formalności. Raczej skłaniam się ku grze dla Niemiec, ale żeby było w ogóle o czym mówić, przede wszystkim muszę się skoncentrować na dobrych występach w klubie.

_______________________________
Magdalena Gryka, rozmowa, BKS Profi Credit, siatkówka
źródło: Siatkówka BKS Bielsko / Rozmawiał Michał Trela/Sport

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do