
– Od wielu tygodni elektryzuje nas konflikt na polsko-białoruskiej granicy. Pan ma doświadczenie wojskowe, zna także ludzi, którzy w nim uczestniczą. Kierowana przez pana fundacja działa w Iraku, z którego pochodzą w większości uchodźcy przybywający nad polską granicę. Który z aspektów tej sprawy: polityczny czy humanitarny, jest ważniejszy?
– Niekoniecznie są to ci sami ludzie, gdyż staramy się, aby nasza pomoc trafiała do osób najbardziej potrzebujących. Tymczasem ze względu na koszty wyjazdu trudno mi będzie zakwalifikować osoby znajdujące się na naszej granicy jako te, którym pomagałbym w pierwszej kolejności. Natomiast rzeczywiście są to osoby z terenu, na którym niesiemy pomoc, a nawet z grup etnicznych, takich jak Jezydzi, którym w Iraku pomagamy.
Wracając do pytania: oba aspekty tej sprawy się nie wykluczają. Muszę jednak wyraźnie powiedzieć, że – moim zdaniem – zarówno rząd jak i opozycja używają problemu uchodźców do rozwiązywania wewnętrznych problemów i walki politycznej. Mnie osobiście doprowadza to do rozpaczy.
Polska przedstawiana jest jako chłopiec do bicia, jako kraj, który morduje dzieci. To jest nieprawdą. Nasze państwo od lat pomaga dzieciom w Kurdystanie i nie wiem dlaczego polski rząd tego nie nagłaśnia. Moja fundacja, dzięki pieniądzom rządowym, wyposażyła tam centrum onkologiczne, gdzie co roku leczone są tysiące dzieciaków.
Nieprawdą jest też to, że Polacy nie chcą pomagać uchodźcom. Od sześciu lat prowadzę fundację charytatywną, która finansowana jest z żebrania. Robię tysiące kilometrów jeżdżąc po Polsce i widzę, że nasi rodacy bardzo pozytywnie reagują na chęć pomocy uchodźcom i ofiarom ludobójstwa.
– Czy uważa Pan, że działania polskich władz na granicy są właściwe?
– Te na granicy są wymuszone, Polska działa tutaj tylko responsywnie. Mnie to martwi, bo uważam, że wiele z tych rzeczy można było zniwelować jeszcze przed tym, gdy się wydarzyły. Skoro widzieliśmy co się dzieje na granicy Litwy, skoro w lipcu pojawiły się wiadomości, że przygotowywane są przerzuty osób, które z Białorusi przez teren Polski mają być transportowane do Niemiec, to można się było do tego przygotować.
Tymczasem wygląda to tak, jakbyśmy działali dopiero wtedy, gdy dostaniemy bodziec.
Warto podkreślić jeszcze jedno: na granicy nie mamy do czynienia z ludobójstwem. Jak ktoś tak mówi, to się we mnie krew gotuje. Nazywanie tego, co się dzieje na granicy ludobójstwem, jest obrażaniem tych, którzy z ludobójstwem mieli do czynienia. Ja od sześciu lat pomagam ofiarom ludobójstwa i wiem jak ono wygląda: dzieciaki i młodzi chłopcy leżą związani w rowie i strzela się im z kbk w plecy.
– Wróćmy do osób przebywających na granicy.
Tych ludzi oszukano i wykorzystano. Z relacji, które mam wynika, że w Iraku reklamowano te wyjazdy tak: jeżeli zapłacisz odpowiednią sumę pieniędzy to wylądujesz na Białorusi i podstawionymi autokarami za trzy godziny będziesz na terenie Niemiec. Dla ludności tam zamieszkałej była to bardzo kusząca oferta. W lipcu tego roku, tam na miejscu, rozmawiałem z wykształconym człowiekiem, który miesiąc wcześniej uzyskał tytuł inżyniera astrofizyki. Powiedział mi, że on do Niemiec jedzie legalnie, a jego rodzina dołączy do niego dzięki nowej trasie – przez kraj, który jest sąsiadem Polski. Nalegałem, żeby mi powiedział o jaki kraj chodzi. On przy mnie poszukał w internecie i przeliterował: Bielarus. Wytłumaczyłem mu, żeby tego nikt z jego rodziny ani znajomych nie robił. Zdziwiony mówi do mnie: ale przecież to jest Europa! On nie rozumiał, że nie jest to strefa Schengen i Unia Europejska. Musiałem mu długo tłumaczyć tę sytuację, bo dla niego gwarancja wylądowania w Europie oznaczała dalszą bezpieczną drogę do Niemiec. Jeśli nie rozumiała tego osoba z wyższym wykształceniem, to trudno wymagać tego od osób słabiej wykształconych zamieszkujących mniejsze miejscowości w Kurdystanie.
– Jak tym osobom pomóc?
– Tym, którzy trafili już na Białoruś, z mojego punktu widzenia należy pomóc, aby bezpiecznie wrócili do kraju.
Z formalnego punktu widzenia nie są to uchodźcy. Tego słowa się używa, bo ono dobrze brzmi. Są jednak pewne reguły prawne, które kwalifikują kogoś jako uchodźcę. Obecnie nie można być na terenie Białorusi uchodźcą z Iraku.
Podnosi się argument, że osoby te chcą azylu w Polsce. Może są takie pojedyncze przypadki, ale osoby, z którymi ja miałem kontakt nie są zainteresowane azylem w Polsce. One chcą dostać się do Niemiec, gdzie jest prawie dwumilionowa diaspora kurdyjska. Obawiam się, że większość tych osób dlatego chciała w ten sposób przekroczyć granicę, gdyż ma świadomość, że nie ma szans na azyl dla emigranta.
Komu więc mamy pomagać? Osobom zamkniętym po tamtej stronie, które zdecydowały się na powrót do Iraku? One właśnie samolotami wracają do Iraku.
Osobom, które dalej nielegalnie próbują przekroczyć granicę państwa polskiego? Z punktu widzenia tego, co robię od sześciu lat, nie jestem pewien, że to są osoby, które w pierwszej kolejności potrzebują pomocy.
Niedawno dostałem prośbę o pomoc dziewczynie, której koszt wyjazdu z Iraku do Niemiec wyniósł, wiem to od jej ojca, 10 tys. euro.
Tymczasem w chwili obecnej do naszej fundacji zwróciło się kilkaset rodzin zamieszkujących największe dzikie obozowisko w Iraku, Sardashti, które potrzebują nafty do ogrzewania zimą namiotów. Wielodzietna rodzina, która faktycznie przeżyła ludobójstwo, potrzebuje na całą zimę 100 euro, aby nie zamarzała z dziećmi w górach.
Kto powinien dostać pomoc pierwszy? Ta dziewczyna, która nielegalnie przekraczała granicę Polski, co kosztowało 10 tys. euro, czy rodziny, których nie stać na ten samolot i próbę przekroczenia granicy i marzną w górach kolejną zimę? To nie jest proste pytanie. Powiem więcej. Będąc w Iraku dostawałem w twarz pytania: czemu wy w Europie pomagacie tylko najbogatszym? Z punktu widzenia ludzi tam mieszkających, którym nie pozostało literalnie nic: wysadzono dom, zabito członków rodziny, spalono warsztat pracy – jak widzą, że pomagamy osobom, które przylatują do Europy samolotami, to z ich punktu widzenia my pomagamy bogatym.
Żeby jednak było jasne. Ci ludzie na granicy są w tragicznej sytuacji, zostali wykorzystani. Powinni bezpiecznie wrócić do domów, natomiast nie powinni próbować z dziećmi przedzierać się przez lasy i bagna.
– Co zrobić, aby na Białoruś nie trafiały kolejne oszukane grupy osób?
– Uszczelnić polską granicę. Spowoduje to, że działania Białorusi będą nieefektywne.
Ważny jest też nacisk na europejskie firmy, które biorą w tym udział. Zacznijmy od zrobienia porządku w samej Unii Europejskiej. Jak to jest, że państwa należące do Unii nie chcą wprowadzić obostrzeń dla firm, które czarterują samoloty dla Białorusi, którymi szmuglowane są kolejne grupy, czyli de facto uczestniczą w handlu ludźmi?
Co jakiś czas pojawiają fake newsy, które dają ludziom w Iraku płonne nadzieje, jak chociażby te o korytarzu humanitarnym do Niemiec. Przecież rząd niemiecki nie jest zainteresowany pomocą tym ludziom. Gdyby tak było, to wystarczyłoby aby Niemcy ogłosiły, żeby te samoloty lądowały na lotnisku w Berlinie. To byłoby rozwiązanie całego problemu. Nikt tego jednak nie zrobi, bo Niemcy nie chcą mieć u siebie kolejnej fali migrantów.
– Jak konflikt na granicy potoczy się dalej?
– W chwili obecnej karty nie są w naszych rękach. To będzie zależało od tego co będzie chciała osiągnąć Rosja. i na co zdecyduje się Białoruś.
Przede wszystkim nie uważam, żeby jakiekolwiek rzeczy, które działy się w tej sprawie dotychczas, były przypadkowe. Jest to starannie przygotowane i rozgrywane na zimno. Nieśmiało przypomnę, że prezydent Federacji Rosyjskiej jest z zamiłowania szachistą.
Bartosz Rutkowski jest prezesem fundacji Orla Straż, która od 2016 roku pomaga ofiarom terroryzmu na Bliskim Wschodzie. Obszarem działania fundacji jest Irak oraz iracki Kurdystan, a od 2019 roku także Egipt. Celem fundacji jest pomoc doraźna i rozwojowa przesiedleńcom, osobom uwolnionym z niewoli tzw. Państwa Islamskiego (ISIS) oraz wspieranie rodzin powracających do wyzwolonych miejscowości.
Wcześniej Rutkowski był żołnierzem, szefem szkolenia Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego w Gdyni. Impulsem do odejścia ze służby i założenia fundacji była informacja o torturowaniu i ukrzyżowaniu przez terrorystów z Daesh (ISIS) dwunastoletniego asyryjskiego chłopca. Właśnie tyle lat miał wtedy starszy syn Rutkowskiego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Karty od powstania Żywej Organicznej Materii są zawsze w naszych Polskich rękach.BÓG jego syn Jezus Chrystus są Polakami to my wszystko stworzyliśmy te sto miliardów Wszechświatów.Polska to naród wybrany i nie ma innego.Wszyscy w innych wymiarach mówią po Polsku.Ziomuś nie siej defetyzmu.Biada tylko naszym wrogom oraz zdrajcą Boga,Honoru i Ojczyzny.Podam ci Parę przykładów: 1.1410 Grunwald 2.Kircholm 3.Beresteczko 1651 4.Chocim 1621 5.Wiedeń 1683 6.1920 Bitwa Warszawska(Cud nad Wisłą) 7.1939 Bzura 8.Monte Kasino1944 9.Karbala 2004. Mam wymieniać dalej ? Większość Ludzi podczas 3 dni ciemności będzie siedzieć przestraszona w domach paląc święte świeczki(lol).A JA i moja drużyna będziemy na zewnątrz walcząc z Demonami.Tym się różnimy jestem Polakiem (Wojownikiem)i jestem z tego dumny od urodzenia aż do trumny lub urny.Pozdrawiam serdecznie.Więcej wiary w siebie Ludziska.BÓG wie co robi.