
Ze względu na kontuzję lekarz weterynarii zdecydował o uśpieniu zwierzęcia - mówi Zdzisław Szwabowicz, dyrektor bielskiego schroniska. - Jest lekarzem,. Wie, co robi. Sarenka bez nogi nie mogłaby funkcjonować. Nikt jej nogi nie dorobi. Ani matki. Ona była maleńka, wymagała opieki swojej mamusi.
Jacek Wąsiński, leśnik, szef Leśnego Pogotowia w Mikołowie, gdzie trafiają dzikie zwierzęta z wypadków, jest oburzony. - Schronisko dla bezdomnych zwierząt nie miało prawa nawet przyjąć sarny. Psy i koty nie mogą przebywać razem z dzikimi zwierzętami - mówi Wąsiński. Tymczasem Szwabowicz przyznaje w rozmowie z tvn24, że to nie był wyjątek. - Cała masa dzikich zwierząt do nas trafia, wiele saren. Martwe albo poturbowane w wypadku samochodowym. Często eutanazja to jest jedyna pomoc, jakiej można udzielić - twierdzi. (tvn24)
30.05.16
W ubiegłą środę bielscy strażacy zostali wezwani do rannej sarny w Bielsku-Białej. Działania strażaków polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz zaopatrzeniu odciętej tylnej kończyny małej sarence. Zwierzę doznało urazu przy koszeniu trawy kosiarką rotacyjną, zamontowaną do traktora na łące jednej z bielskich posesji.
Po zabandażowaniu rannego zwierzęcia, zostało ono zabrane do weterynarza przez pracownika schroniska dla zwierząt. Do zdarzenia doszło o godzinie 20:27.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie