
Kilkudziesięciu policjantów, ratowników GOPR, pracowników Nadleśnictwa Bielsko oraz członków grup ratowniczych OSP wraz z psem tropiącym zaangażowanych było w poszukiwania 19-letniego bielszczanina, który zaginął w miniony poniedziałek w masywie leśnym Błatniej. Dzisiaj po południu w rejonie Wielkiej Polany w Jaworzu ratownicy GOPR odnaleźli zaginionego. Niestety, mężczyzna nie żyje. Śledczy ustalają szczegółowe okoliczności, w jakich doszło do jego śmierci. Prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok.
Z wcześniejszych informacji wynika, iż w poniedziałek około 9.30 ojciec odwiózł 19-latka w rejon bielskiej Wapienicy i pozostawił na końcowym przystanku linii autobusowej nr 16 przy ul. Zapora. 19-latek wybrał się na górską wędrówkę. Nie zabrał ze sobą jedzenia i picia. Po raz ostatni zaginiony kontaktował się telefonicznie z ojcem pomiędzy godz. 11.00 a 12.00. Twierdził, że zszedł ze szlaku i zabłądził w okolicach Błatniej od strony Wapienicy (szczytu Palenicy).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co się tak uczepiliście tego jedzenia i picia ? A nie można iść z zamiarem zjedzenia w schronisku ? Rozumiem lato upały i woda ale zimą na taki odcinek ?
Zupełnie niezrozumiały przypadek, była komunikacja z Ojcem, ciepło, dzień, łatwa okolica. Ojciec musiał mieć rozeznanie w możliwościach syna. Chyba że kontuzja.
Co to za ojciec nie bał się że coś się stanie
Też myślę, że coś nie gra, w jakiś sposób organizm odmówił posłuszeństwa. Coś się musiało stać, bo to nie jest trudna trasa i nawet bez jedzenia w zimie można sobie poradzić. Warunki i pogoda przyzwoite. Nawet jak się zgubił, to idąc w dół trafilby na jakiś dom. Komórkę miał rozladowana?
Dokładnie szło by się 3 h w jakąś stronę i na bank na jakiś szlak albo do drogi doszedł dziwne trochę szkoda chłopaka...
najbardziej zastanawia mnie brak jedzenia i picia nawet w termosie i batoników energetycznych brak oraz koca termicznego nic dosłownie. Nie wiem może przeliczył siły na zamiary ? może chciał spróbować po wojskowemu ? tylko nie w idzie się najpierw w dzień potem w nocy podobna trasa ale tutaj nie rozumiem go takie rzeczy robi się w dzień jak znasz trasę nie w nocy bo nigdy nic nie wiadomo co się stanie
Coś było nie tak. Albo był chory albo samobójstwo.Młody człowiek w rejonie Błatniej bez jedzenia i picia potrafi sobie poradzić. W dodatku nie ma mrozów. Nie raz odbywałam spontanicznie trasy po okolicznych górach w zimie bez jedzenia i picia.Krótki wypad oczywiście, bo na dłuższy trzeba mieć choćby coś do picia i coś słodkiego.
Współczuje rodzinie, tylko jedno mnie zastanawia, jak mozna się zgubic w rejonie Błatniej? Przeciez gdzie sie nie zejdzie mieszkają ludzie
Taka tragedia bardzo przykre ??