
Początek pojedynku na szczycie zwiastował prawdziwe show w wykonaniu obu drużyn. W 1. minucie rywalizacji padły dwa gole. Po długim podaniu w ekwilibrystyczny sposóbBartłomieja Nawrata pokonał Daniel Krawczyk. Takiego uderzenia nie powstydziłby się nawet słynny Portugalczyk Ricardinho. Gospodarze odpowiedzieli momentalnie za sprawąRadka Polaska, który przymierzył nie do obrony. Po piorunującym początku sympatycy „biało-zielonych” przeżyli szok. Atakowali raz jedni, raz drudzy, ale w 10. minucie na tablicy świetlnej widniał wynik 1:4. Krawczyk po rozegraniu stałego fragmentu gry ponownie wyprowadził lidera Futsal Ekstraklasy na prowadzenie. Następnie kolejno Arkadiusz Szypczyński i ponownie Krawczyk z najbliższej odległości, zarazem mając przed sobą pusty cel, wykańczali akcje gości. Obustronna ofensywa po tych wydarzeniach nie ustawała. Podopieczni Andrzeja Szłapy szukali goli, które pozwoliłyby im wrócić do gry o zdobycz punktową. Przed przerwą strat nie udało im się odrobić. Brakowało momentami wykończenia, momentami precyzji, momentami szczęścia, gdy piłkę z linii bramkowej w 19. minucie po strzale Polaska wybił jeden z obrońców.
Pechowo Rekord zakończył pierwszą część, pechowo rozpoczął drugą. Artur Popławski po indywidualnej akcji trafił w słupek. Odpowiedział, również stemplując aluminium Szypczyński. Następnie w krótkim odstępie czasu strzelali z dystansu Douglas, Michał Marek, Roman Vakhula trzy razy, ale Dariusza Słowińskiego nie zdołali pokonać. Dobrej okazji nie wykorzystali Wojciech Łysoń, uderzył wprost w golkipera oraz Polasek, który pomylił się minimalnie. Wobec korzystnego rezultatu zespół Wojciecha Supora mógł pozwolić sobie na zachowawczą grę i oddanie inicjatywy. „Nie chce nic wpaść” padło na trybunach, gdy Jan Janovsky chybił z bliska, a Paweł Machura w dogodnej sytuacji uderzył nieczysto. Na 8. minut przed końcem rywalizacji trener Szłapa zdecydował się na grę z lotnym bramkarzem. Chwilę później to przyjezdni celebrowali radość. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym Marcin Stanisławski utonął w ramionach kolegów. Gdy w minucie 37. Michał Marciniak wykorzystał niefrasobliwość „rekordzistów” przy wznawianiu gry, drużyna ze Zduńskiej Woli była już pewna swego. W samej końcówce padły jeszcze dwa gole, Igor Sobalczyk trafił dla Gatty, Łysoń dla Rekordu.
Pojedynek czołowych zespołów naszej Ekstraklasy mógł się podobać, był prowadzony w szybkim tempie. Końcowy wynik nie oddaje przebiegu potyczki, gospodarze byli nieskuteczni. Wobec niewątpliwego sukcesu w Cygańskim Lesie Gatta zapewniła sobie pierwsze miejsce po fazie zasadniczej, miejsce gwarantujące grę w play-off o mistrzostwo. Rekord od przedsezonowego celu oddalił się. Wobec wczorajszej wygranej Pogoni ’04 Szczecin spadł na trzecie miejsce w tabeli.
Rekord Bielsko-Biała – Gatta Zduńska Wola 2:7 (1:4)
0:1 Krawczyk (1′)
1:1 Polasek (1′)
1:2 Krawczyk (5′)
1:3 Szypczyński (9′)
1:4 Krawczyk (11′)
1:5 Stanisławski (34′)
1:6 Marciniak (37′)
1:7 Sobalczyk (39′)
2:7 Łysoń (40′)
Rekord: Nawrat – Machura, Janovsky, Popławski, Vakhula, Douglas, Szymura, Marek, Polasek, Łysoń
Trener: Szłapa
Foto: Paweł Mruczek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie