
Zapora wiosną remisowała na potęgę, ponadto przegrała w Jaworzu 1:3, wysoko, bo 1:6 w Wilkowicach. Wobec niezadowalających wyników z prowadzenia zespołu zrezygnował Grzegorz Szulc, którego zastąpił Leszek Młocek. - Pierwszy raz z mojej przygodzie z trenerką przejąłem zespół w trakcie sezonu. Zastąpiłem swojego byłego podopiecznego. Grzesiek Szulc był kapitanem drużyny, z którą wywalczyłem awans do małopolskiej ligi juniorów. Sytuacje była zatem trochę niezręczna. Zrezygnował z posady, dlatego przyjąłem propozycję. W innym przypadku pewnie bym się nie zdecydował - mówi nowy szkoleniowiec ekipy z Porąbki.
Pod jego szkoleniowym okiem Zapora momentalnie zaczęła zwyciężać. Jedno spotkanie zremisowała, pozostałe wygrała. Co przełożyło się ostatecznie na 4. miejsce na koniec sezonu. Efekt nowej miotły zadziałał? - Słyszałem, że zespół grał dobrze, ale nie wygrywał. W piłce liczą się zwycięstwa, o stylu tydzień po meczu nikt nie pamięta. Drużyna była dobrze przygotowana fizycznie, co jest zasługą mojego poprzednika. Zwracam uwagę na niuanse, szczegóły taktyczne. Kilku zawodnikom pozmieniałem pozycje. Zawsze wpajam swoim podopiecznym grę do przodu, tak też staraliśmy się grać. Złapałem z zespołem dobry kontakt, to jest niezwykle istotne. Zakończyliśmy rozgrywki tuż za podium, więc wynik końcowy jest dobry - oceni nasz rozmówca. - Dobry, ponieważ w klubie nie było nacisków na awans - dodaje.
Foto: Rafał Rusek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie