
Skoczowianie ciągle pamiętali o srogiej lekcji, którą zafundowali im piłkarze z Wilczej w ubiegłej rundzie, kiedy to drużyna ze Skoczowa uległa "wilkom" aż 5:0. - Ta porażka z rundy jesiennej sprawiła, że podeszliśmy do naszego rywala z odpowiednim szacunkiem, ale też chęcią zrewanżowania się i to się nam powiodło. Znając mocne i słabe punkty drużyny z Wilczej zagraliśmy inaczej niż na jesień. - ocenia trener Beskidu Skoczów Mirosław Szymura.
Pomimo iż, wynik 3:1 może wskazywać na wyraźną dominację Beskidu to jednak w meczu z drużyną z Wilczej nie brakowało emocji, a także groźnych sytuacji po stronie gości. - Zespół z Wilczej jest piłkarsko bardzo ciekawy, Na pewno w tej drużynie drzemie ogromny potencjał. W sobotnim meczu, choć stwarzali sobie groźne sytuacje, to jednak nie mieli oni typowej "setki", z kolei szczęście tym razem było po naszej stronie. Straciliśmy bramkę w 84. minucie po stałym fragmencie gry, lecz trzeba przyznać, że bramka ta na pewno należała się ekipie z Wilczej - klaruje szkoleniowiec.
Sobotnie zwycięstwo Beskidu było pierwszą wygraną na własnym boisku w meczu ligowym aż od 12 listopada ubiegłego roku, kiedy to skoczowianie pokonali Unię Racibórz 4:0. - Bardzo cieszy mnie ta wygrana. Udało nam się w końcu zgarnąć komplet punktów przed własną publicznością, przez co mam nadzieję udało nam się usatysfakcjonować naszych kibiców. Teraz jednak skupiamy się na następnym meczu, gdyż za tydzień czeka nas ciężki mecz z "dwójką" Podbeskidzia - mówi Szymura.
Fot. Rafał Rusek / PressFocus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie