Reklama

Rekord wygrywa z przyjezdną Lechią

05/11/2016 18:30

Bielszczanie udzielili rywalom małej lekcji podbramkowej skuteczności..


Gdyby, gdyby, gdyby…Oba opuszczały boisko po ostatnim gwizdku arbitra w odmiennych nastrojach, ale co najmniej z poczuciem niespełnienia. Dzierżoniowianie mogli i na pewno byli rozczarowani wynikiem oraz zaprzepaszczeniem wymarzonych okazji bramkowych z pierwszego kwadransa meczu. Bielszczanie za to schodzili z placu gry z przekonaniem o dobrze wypełnionym obowiązku, ale i ze sporym niedosytem. Ale po kolei.

Defensywa Rekordu nie zwykła popełniać tylu błędów i w tak krótkim czasie, jak miało to miejsce w pierwszych minutach spotkania. Już 6. minucie przed wyborna szansą stanął Park Kyo Soo. Strzał Koreańczyka oraz dobitkę Marcina Buryły wyśmienicie obronił Krzysztof Żerdka. Golkiper gospodarzy, który nie ustrzegł się błędów przed tygodniem w Kowarach, tym razem olśnił swoją dyspozycją. Próbkę bramkarskiego kunsztu dał ponownie w 9. minucie instynktownie odbijając piłkę po uderzeniu Damiana Niedojada oraz poprawkę Bartosza Tomkiewicza. Gdyby więc po tym czasie na tablicy „zapalił się” wynik 0:2, nikt w bielskich szeregach nie mógłby zgłaszać pretensji.

Niestety dla dzierżoniowian pomysł na grę w ofensywie znacząco przewyższał jakością umiejętności gry defensywnej. Sprawiedliwie trzeba jednak oddać, że dwa gole zdobyte przez gospodarzy w krótkim odstępie czasu nie były efektem jakichś kardynalnych pomyłek obrońców Lechii. Ot, przy obu trafieniach wszystko zadziało się dla dzierżoniowian za szybko. Gdy bowiem bielszczanie operowali piłką bez zbędnego jej wstrzymywania, rywale okazywali się być bezradni.

Tej samej konsekwencji i skuteczności pod bramką Łukasza Malca zabrakło biało-zielonym już do końca spotkania, a szkoda. Trochę oszołomieni utratą bramek goście wyraźnie stracili rezon i animusz w ofensywie. Momentami byli wręcz nieporadni. Kolejne szanse bramkowe „rekordzistów” w równym stopniu były ich zasługą, co skutkiem zagubienia przeciwników. O zapełnienie rubryki „strzelcy bramek” śmiało mogli postarać się m.in. Dawid Ogrocki, Damian Hilbrycht, Dawid Hałat i Marek Sobik. Stąd właśnie uczucie niedosytu, o którym wspomnieliśmy na wstępie. Patrząc jednak z innej perspektywy, lepiej utyskiwać nad zmarnowanymi szansami, niż nad całkowitym brakiem podbramkowych okazji.

Jak na finisz rundy jesiennej oraz niełatwe do prowadzenia gry boisko, postawę bielszczan należy ocenić pozytywnie. Na czoło wybijał się niesłychanie aktywny w zespole gospodarzy Kamil Żołna. Wyjąwszy początkowe minuty spotkania, dobre zawody zaliczyła również bielska defensywa. „Na zero” w tyłach, dwa gole na plus – czego chcieć więcej?

 

 





Rekord Bielsko-Biała


Lechia Dzierżoniów




2


0



 Bramki


"20 Ogrocki, "25 Żołna



 Składy


Góra – Maślorz, Bojdys, Rucki, Dudek, Gaudyn (46. Szędzielarz), Nagi, Hilbrycht (56. Kubica), Żołna, Ogrocki (80. T. Franusik), Hałat (71. Sobik)
Malec – Barski, Paszkowski, Korkuś, Słonecki, Buryło, Tomkiewicz, Park Kyo Soo (62. Kowalczyk), Tomaszewski, Brzezicki (79. Parizotto), Niedojad


 żółte kartki


"29 Hilbrycht
"31 Park Kyo Soo




__________________________________
Rekord Bielsko-Biała, Lechia Dzierżoniów, 2:0 (2:0), 3 liga, piłka nożna
www.bts.rekord.com.pl
Fot. Paweł Mruczek
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do