Radość bielszczan, jak ta na powyższym zdjęciu, miała swoje pełne uzasadnienie. Trudno nie cieszyć się po zdobyciu gola decydującego o w sumie korzystnym wyniku, gdy wyrównują bramkę strzela się w doliczonym czasie gry. Przy tym zaznaczyć trzeba, że na jeden punkt „rekordziści” uczciwie na boisku zapracowali. Nerwówki można było uniknąć, gdyby biało-zieloni przez dłuższy czas spotkania prezentowali równie konsekwentną grę, co przez większą cześć pierwszej odsłony.
Wtedy na dynamiczne, ale i chaotyczne ataki miejscowych odpowiadali spokojnym prowadzeniem gry i oskrzydlającymi akcjami. Z tego zrodziło się kilka okazji, z których najlepszą miał w 43. minucie Andrzej Maślorz. Obrońca Rekordu chciał przymierzyć w długi róg bramki Piasta z niewielkiej odległości, niestety chciał to uczynić chyba zbyt dokładnie. Z kolei bohater ostatniej akcji meczu w ekipie Rekordu – Łukasz Szędzielarz, nie zdecydował się na uderzenia po kilku świetnych rajdach z pierwszej połowy. Gdy nie było już czasu na jakiekolwiek inne rozwiązania, jak w 92. minucie, pomocnik gości huknął bez większego namysłu i trafił!
A wydawało się przez wiele długich minut, że wysiłki naszych piłkarzy spełzną na niczym. Po utracie gola, po efektownym strzale Grzegorza Mazurka, bielszczanie długo nie potrafili poukładać swoich szyków w ofensywie, Żywiołowo nacierający w kontrataku żmigrodzianie mogli pokusić się o podwyższenie prowadzenia, podczas gdy goście tylko parokrotnie doprowadzili do zamieszania pod bramką Dariusza Szczerbala. Właśnie w takich okolicznościach padł gol na 1:1. Powietrzne pojedynki wygrali rośli defensorzy – Michał Bojdys i Mateusz Madzia, a zamykający sytuację poza polem karnym Ł. Szędzielarz zmusił bramkarza do kapitulacji.
Piast Żmigród – Rekord B-B 1:1 (0:0)
____________________________ Piast Żmigród, Rekord Bielsko-Biała, 3. liga
www.bts.rekord.com.pl
TP/foto: PM
Komentarze opinie