
O futbolu po świętach
Tylko ekipy z Dębowca i Kaczyc uzyskały podczas jesiennych rozgrywek skoczowskiej A-klasy dorobek od Beskidu skromniejszy. Co więcej, jedynie przy klubie z Brennej z całej ligowej stawki pojawił się walkower, gdy wskutek kadrowego zdziesiątkowania Beskid „odpuścił” konfrontację w Kończycach Małych. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to dla nas ciężka runda. Dodatkowo skomplikowała się nam ona, gdy skumulowały się wyjazdy zagraniczne zawodników i kontuzje. I w zasadzie cała jesień upłynęła nam pod znakiem znacznych problemów kadrowych – komentuje „niewygodny” wątek trener Przemysław Meissner.
Oceniając Beskid z czysto piłkarskiego punktu widzenia także łatwo dostrzec spory niedosyt. – Zdobyliśmy mało punktów w porównaniu choćby z poprzednimi sezonami. A i pozycję w tabeli mieliśmy zimą bardziej komfortową. Oczywiście nie oczekiwaliśmy, że zostaniemy rewelacją rundy, ale 13 „oczek” nas nie zadowala – klaruje szkoleniowiec ekipy z Brennej.
Odnośnie przyszłości najistotniejsze decyzje jeszcze nie zapadły. Nie sposób wyrokować już teraz, w jakim kształcie Beskid będzie funkcjonował na wiosnę. Ustalone nie zostały także kwestie okresu przygotowawczego drużyny... – Temat piłki postanowiliśmy sobie odpuścić aż do nowego roku. Spotkamy się ponownie w styczniu i wtedy będziemy decydować, w którym kierunku zmierzamy – mówi nam Meissner, pozostający najdłużej pracującym szkoleniowcem w beskidzkim środowisku nieprzerwanie w jednym klubie.
Fot. Rafał Rusek / Press Focus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie