
Skoczowianie już do przerwy konfrontacji z Unią Racibórz uzyskali przewagę trzech goli. Taki obrót wydarzeń zaskoczył nawet... gospodarzy. – Na grząskim, mocno sfatygowanym już boisku, spodziewałem się ciężkiego meczu z sąsiadem w tabeli – mówi Mirosław Szymura, szkoleniowiec Beskidu, który w premierowej odsłonie zaprezentował się znakomicie. – Mimo trudnych warunków od początku próbowaliśmy grać w piłkę. I wyszło to koncertowo w naszym wykonaniu. Gole zdobyliśmy po składnych akcjach, będąc zespołem zdecydowanie lepszym – wspomina trener IV-ligowca ze Skoczowa.
W końcówce meczu miejscowi dołożyli czwarte trafienie, mogli zarazem więcej, lecz w kilku sytuacjach pudłowali. – Wygraliśmy jednak lekko, łatwo i przyjemnie. To jedyny mecz w tej rundzie, o którym właśnie tak mogę powiedzieć. Zespołowi należą się ogromne brawa. Zupełnie zdominowaliśmy rywala, który wyjechał ze Skoczowa z najniższym wymiarem kary – twierdzi Szymura.
Szansy, by wypaść równie efektownie skoczowianie dostąpią już w kolejny weekend. Na zakończenie piłkarskiej jesieni w IV lidze zagrają na wyjeździe z zamykającym tabelę i przegrywającym mecz za meczem Krupińskim Suszec.
Fot. Rafał Rusek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie