Jak na lidera przystało, bielszczanie w dobrym stylu i wysoko ograli głogowian.
Bielszczanie nie zwalniają tempa i nie spuszczają z tonu. Może nie był to tak wysokich lotów mecz w wykonaniu podopiecznych Andrzeja Szłapy, jak konfrontacja z Cleareksem, ale też czynienie z czegokolwiek zarzutów byłoby zwykłym doszukiwaniem się dziury w całym. Jasne, że kilka mankamentów i niedokładności oraz przestojów w grze „rekordzistów” dałoby się znaleźć bez użycia szkła powiększającego, ale powodów do zadowolenia było nieporównywalnie więcej. Już od pierwszych minut gracze lidera Futsal Ekstraklasy narzucili gospodarzom swoje warunki gry. Jak w Chorzowie i paru innych, wcześniejszych spotkaniach, nasi zawodnicy imponowali spokojem (w czym prym wiódł Michał Marek) i kombinacyjnymi rozwiązaniami ataku. Skoro już wyróżniliśmy pivota Rekordu, to identycznie dobre słowo należy się również Radkowi Polaškowi, który zaprezentował po przerwie dwie efektowne solowe, i co najważniejsze bramkowe, akcje.
Mimo wielu strzeleckich prób nie udało się wpisać na listę strzelców Oleksandrowi Bodnarowi, co raczej należy złożyć na karb pecha, niż rozregulowania snajperskiego celownika. Brak bramkowej zdobyczy nie zmienia faktu, że nasz ukraiński zawodnik, podobnie jak i pozostali z bielszczan, byli niesłychanie absorbujący dla głogowskiej defensywy. Siedem goli wcale nie było dla Euromastera najwyższym „wymiarem kary”. Oczekiwanie jeszcze efektowniejszego rezultatu byłoby przesadą, bo też i gospodarze wcale nie byli długimi momentami tłem dla biało-zielonych. Na swojego honorowego gola ekipa Tomasza Trznadla zapracowała uczciwie. I tak po prawdzie powinien on nawet paść wcześniej, bo przy kilku okazjach pod bielską bramką miejscowi po prostu nie popisali się. Tak stało się np. w 10. minucie, gdy przy strzale Grzegorza Nowaka z rzutu karnego, klasą i świetną interwencją błysnął w bramce Bartłomiej Nawrat. Opisywana sytuacja miała miejsce przy dwubramkowym prowadzeniu, co jeszcze mogło wzniecać nadzieje głogowian na korzystny wynik. Gol „do szatni” M. Marka tych złudzeń miejscowych całkowicie pozbawił.
Komentarze opinie