
Czesław Śpiewa często występuje w Bielsku-Białej. Tym razem pretekstem była promocja jego najnowszej, koncertowej płyty, na której zebrał fragmenty 25 koncertów z poprzedniej trasy - najlepsze i...najgorsze.
Na żywo Czesław zaprezentował to wszystko czego oczekiwała publiczność, czyli największe hity, efektowne światła współgrające z muzyką oraz opowieści na różne tematy. Jak zwykle pomiędzy utworami snuł charakterystyczną polszczyzną opowieści o życiu, muzyce, tolerancji i tym co spotkało go w ostatnim czasie. Sporo jest w tym wszystkim kabaretu, ale też sporo poważnych refleksji o życiu. Tyle, że Czesław tradycyjnie nakłada czapkę błazna (tym razem włóczkową w różowym kolorze).
Muzycy nie tylko grają, ale także pomiędzy utworami rozmawiają ze sobą po duńsku, współtworzą choreografię i zmieniają instrumenty, wzbogacając brzmienie. Muzycznie krążą gdzieś między muzyką punk a poezją śpiewaną.
Tym razem zespół wyszedł na bis tylko raz, grając trzy kompozycje. Jedną z nich była utrzymana w charakterze praskiej piosenki z lat trzydziestych Zanim pójdę zespołu Happysad. Czesław i jego duńska ekipa na finał zagrali piosenkę Jeszcze pożyjemy Marka Grechuty.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie