
Niedawna porażka wiślan w Żywcu z Koszarawą 0:1 nie była wypadkiem przy pracy. Przed tygodniem w hicie ekipa z Wisły nie wykorzystała atutu własnego boiska, a co za tym idzie wybornej szansy wyprzedzenia w tabeli Kuźni. Bezpośrednie starcie topowego duetu przyniosło remis 0:0. W sobotę WSS Wisła udała się po przełamanie do Bestwiny, tu jednak gości spotkał spory zawód. Ponownie drużyna z najlepszym atakiem w lidze zawiodła na całej linii, ulegając przeciwnikowi 0:1. Czy właśnie ta porażka pogrzebała szansę wiślan na tytuł mistrzowski? – Myślę, że tak. Będziemy jeszcze walczyć do końca. Ale musimy uderzyć się w pierś, bo w dwa tygodnie wypuściliśmy szansę i utrudniliśmy sobie drogę do awansu do IV ligi – uważa szkoleniowiec wicelidera „okręgówki” Tomasz Wuwer.
W Bestwinie przyjezdni razili nieskutecznością. Na dobre zaciął się nawet czołowy snajper ligi Szymon Płoszaj. Ostatnie ze spotkań było już piątym kolejnym, w którym napastnik gola nie zdobył choćby jednego. – Bardzo nam tych bramek brakuje. Wierzymy, że Szymon i cały zespół się odblokują, ale może być na to za późno – klaruje Wuwer.
Przypomnijmy, że po 24. kolejkach zespoły z Ustronia i Wisły dzieli w tabeli 5 „oczek”. I nawet, jeśli teoretycznie kalendarz wiślan wydaje się korzystniejszy, to przy równej dyspozycji lidera odrobienia strat może okazać się typowym „mission impossible”.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie