
– Był to typowy mecz na remis. Niestety, sami strzeliliśmy sobie gola, a z przodu nie mogliśmy nic zdziałać – mówi nam „na gorąco” po spotkaniu w Lędzinach szkoleniowiec Drzewiarza Wojciech Jarosz.
Nawiązuje w ten sposób do zdarzenia z 32. minuty. Golkiper Robert Jastrzębski wybijał piłkę zgraną mu przez obrońcę, ale uczynił to na tyle nieporadnie, że trafił wprost w nadbiegającego Łukasza Kuta. W tak niecodziennych okolicznościach goście z Jasienicy zanotowali stratę, której w żaden sposób nie byli w stanie odrobić, pomimo niezłych okazji bramkowych. Obok celu uderzali Filip Gajda, Dawid Gola i Maksymilian Wojtasik. Te sytuacje miały miejsce po pauzie, gdy napór Drzewiarza przybrał na sile, lecz żadnego pozytywnego efektu nie przyniósł.
Doskonale spisujący się jesienią Drzewiarz w tej rundzie jeszcze nie tylko nie wywalczył punktu, ale nie zdołał strzelić nawet jednej bramki. Usprawiedliwienie kolejnej przegranej mogą stanowić spore problemy natury kadrowej. W Lędzinach jasieniczanie zagrali bez „kartkowicza” Roberta Basiury oraz kontuzjowanych Dariusza Łosia i Konrada Kudera.
Fot. Greta Olak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie