Wielka FC Barcelona była absolutnym faworytem w spotkaniu z Rekordem. Bielszczanie, którzy nie mieli nic do stracenia w tym starciu, fragmentami grali jednak jak równy z równym.
Ręce same składały się dziś do braw oglądając grę "rekordzistów". FC Barcelona, co było do przewidzenia, w premierowej odsłonie gry zdominowała Rekord pod względem posiadania piłki, choć nie znalazło to odzwierciedlenia w rezultacie. Tu należy podkreślić fenomenalne przygotowanie taktyczne bielszczan do tego starcia. Bielska defensywa za każdym razem skutecznie neutralizowała zagrożenia ze strony "Blaugrany", szczególnie te wynikające po stałych fragmentach. Wielki mecz w bramce Rekordu zagrał także Bartłomiej Nawrat. Golkiper z Bielska-Białej dwoił się i troił pomiędzy słupkami i aż ciężko zliczyć ilość jego interwencji.
Po pierwszym kwadransie spotkania było widać frustracje w szeregach gospodarzy turnieju. "Bombardowanie" bramki bielszczan nasilało się z każdą minutą i wydawać się mogło, że strata bramki to tylko kwestia czasu. A i owszem, lecz tą stracili zawodnicy FC Barcelony. Rekord zatrzymawszy atak "Blaugrany" wyszedł z kontrą, Michał Kubik dograł idealnie do Alexa Viana, a ten bez chwili namysłu umieścił piłkę w siatce. Radość podopiecznych Andrzeja Szłapy nie trwała długo. Kilkanaście sekund później do remisu doprowadził Esquerdinha, który niepilnowany zamienił rzut rożny na gola.
Po przerwie biało-zieloni ruszyli do ataku, co było bardzo odważnym krokiem. Katalończycy nie pozwolili im na więcej, a sami wciąż byli głodni zwycięstwa. W 28. minucie FC Barcelonę na prowadzenie wyprowadził Ferrao. Jeden z najlepszych futsalistów w szeregach Katalończyków wykazał się niebagatelną techniką znajdując "lukę" pomiędzy nogami Nawrata. Gol ten jednak nie podciął skrzydeł "rekordzistom". Za walkę w tym meczu należą się im gromkie brawa, choć przy odrobinie szczęścia rezultat mógłby być inny. Doskonałą okazję do wyrównania miał m.in. Viana. Rekord nie miał już nic do stracenia i w końcówce postawił na wariant z wycofanym bramkarzem. Wykorzystali to zawodnicy z Barcelony, gdy w 39. minucie Adolfo wpakował piłkę do pustej bramki.
Komentarze opinie