
Niespełna kwadrans potrzebowali podopieczni Andrzeja Szłapy, by losy potyczki w zasadzie rozstrzygnąć. Ich przewagę z początkowego fragmentu udokumentował Radek Polasek, który w 8. minucie piłkę przechwycił, skorzystał również z faktu, że akademicy zastosowali manewr z tzw. lotnym bramkarzem. W identyczny sposób bielszczanie wynik podwyższyli. Przytomnie zachował się tym razem Jan Janovsky. A że reprezentant Czech miał swój dzień, to w 14. minucie do siatki katowiczan trafił ponownie, dla odmiany po solowej szarży. Zaś jako uwerturę drugiej połowy zaliczył asystę przy bramce autorstwaPawła Machury. Byli już wówczas futsaliści Rekordu pewni swego, całkowicie kontrolując wydarzenia na parkiecie.
Prowadząc różnicą czterech goli „biało-zieloni” tempa zbytnio nie forsowali. Okazje, by rezultat podwyższyć potrafili sobie mimo to wytworzyć. W sprawdzaniu dyspozycji golkipera rywali brylował Michał Marek. Gospodarze nie zrezygnowali natomiast z walki o gola choćby honorowego. W 28. minucie zapracowali na niego stałym fragmentem, sfinalizowanym przez Jędrzeja Jasińskiego. Za nazbyt ofensywne usposobienie zostali wkrótce przez gości skarceni. Swój akcent w sobotni wieczór zanotował Artur Popławski, dopełniając formalności po uprzedniej akcji Polaska oraz w pełni zasłużenie Marek, który piłkę między słupkami umieścił strzałem z… połowy boiska. Postawił jednocześnie stempel na efektownym triumfie faworyta nad outsiderem.
AZS UŚ Katowice – Rekord Bielsko-Biała 1:6 (0:3)
0:1 Polasek (8′)
0:2 Janovsky (9′)
0:3 Janovsky (14′)
0:4 Machura (22′)
1:4 Jasiński (28′)
1:5 Popławski (36′)
1:6 Marek (37′)
Rekord: Nawrat (Kałuża) – Janovsky, Machura, Łysoń, Polasek, Szymura, Douglas, Biel, Marek, Popławski, Kmiecik, Czernek, Borowicz, Kałuża
Trener: Szłapa
Foto: Paweł Mruczek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie