
Do hali pod Dębowcem zawita już jutro olsztyński AZS. Akademicy plasują się na 8. miejscu w tabeli Plus Ligi. Choć strata do zespołów ich wyprzedzających duża nie jest, to mecz w Bielsku-Białej będzie jedną z ostatnich okazji, by dorobek podreperować. Wszak olsztynian w dalszej fazie czekają konfrontacje z wszystkimi czterema zespołami najpoważniej aspirującymi do medali w obecnym sezonie. Krótko wspomnijmy, że największe atuty czwartkowego przeciwnika to skuteczność Bartosza Bednorza na skrzydle i umiejętne rozgrywanie akcji przez Pawła Woickiego. I jeśli mówi się, iż olsztynianie to w dużej mierze drużyna własnego parkietu, niekoniecznie ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości. Podopieczni Andrei Gardiniego z punktami wyjechali przecież z Bełchatowa, czy Rzeszowa, co tylko potwierdza, że dla każdego mogą być groźni.
BBTS po niezłych występach wyjazdowych w Lubinie i Radomiu wreszcie może korzystnie wypaść we własnej hali. W kontekście meczu z Indykpolem AZS mówić należy o motywacji szczególnej. Jeszcze w poprzednim sezonie obecny trener bielszczan Krzysztof Stelmach dowodził poczynaniami akademików, posadę stracił końcem roku 2014 po porażce 0:3 w… Bielsku-Białej. O zaangażowanie gospodarzy w jutrzejszy wieczór można być raczej spokojnym. Możliwe, że da to bielskim siatkarzom punkty, bo w formie są też chyba najwyższej od startu rozgrywek.
Czwartkowa rywalizacja rozpocznie się o godzinie 18:00.
Foto: Łukasz Sobala/Press Focus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie