
To już koniec. Karpie były, a teraz umknęły mej uwadze jakby ktoś korek wyjął. Stan wód na przeważającej większości stawów hodowlanych uległ już obniżeniu. Widać już tylko muł, kamienie i sterczące knieje byłego tarła. A karpie? One w większości trafią do handlu.
Nadszedł czas odłowu i płukania karpia w czystej, napowietrzanej wodzie. Teoretycznie przez miesiąc zanim wyląduje na „wigilijnym” będzie miał możliwość przefiltrowania się i schudnięcia przez co powinien być smaczniejszy.
Pamiętam jak dziś dzień jak karp z rakiem pływał. Były to lata 90-te, widok karpia i raka wprawił mnie w zachwyt. Rzecz nie działa się u nas, ale w zielonogórskim. Piękny zalew z krystalicznie czystą wodą. Rzecz w tym, że był naturalny, a nie hodowlany.
Co by jednak o nim nie pisać przyznać trzeba - karp niedocenianym dobrem narodowym jest. Mięso karpia jedzone regularnie poprawia pracę serca, pamięć, wspomaga odporność. W końcu to ryba. A ponoć ryba wpływa na wszystko :)
Smacznego!
_ _
Karp z rakiem, Święta, Boże Narodzenie, Wigilia, karpik na stole
Autor: Mateusz Ślozowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie