Kadrowe problemy spędzały ostatnio sen z powiek trenera jasieniczan Wojciecha Jarosza, dlatego konfrontacja z niżej notowanym Gwarkiem wcale nie zapowiadała się na jednostronną.

W sobotę tak miejscowy IV-ligowiec, jak i goście z Ornontowic przede wszystkim myśleli o zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki. – Ale nudno nie było, mimo że zabrakło też goli – rozpoczyna Wojciech Jarosz, szkoleniowiec Drzewiarza, który w pierwszych 45. minutach posiadał inicjatywę. I powinien również schodzić do szatni z zaliczką. Instynkt strzelecki zawodził jednak notorycznie Maksymiliana Wojtasika. W jednej z sytuacji napastnik jasieniczan uderzył obok bramki, w drugiej dał się w ostatniej chwili powstrzymać obrońcy Gwarka, by wreszcie pogubić się przy liczebnej przewadze w akcji swojej drużyny.

Goli po równo przynieść mogła druga odsłona. W polu karnym przyjezdnych zakotłowało się, gdy Marcin Studencki z bliska wymierzył w słupek po stałym fragmencie gry. W 70. minucie Krzysztof Michałowski wzniósł ręce do niebios, bo przeciwnik chybił z najbliższej odległości do „pustaka”. – Po trzech porażkach mamy wreszcie remis, nie straciliśmy także bramki. Pozytywy zatem po tym meczu są. Tym bardziej, że było to wyjątkowo ciężkie spotkanie. Takiego spodziewaliśmy się z rywalem walczącym o utrzymanie w IV lidze –komentuje trener gospodarzy.

Zabrakło natomiast jasieniczanom skuteczności w ofensywie. Ale to niestety nie jest jedyna zła informacja. Na rozgrzewce staw skokowy podkręcił Amadeusz Piela, który nie był w stanie zagrać. – Jest nas mało, a wciąż musimy bić się o utrzymanie – zauważa niepocieszony trener Jarosz.

Drzewiarz Jasienica – Gwarek Ornontowice 0:0

Drzewiarz: Michałowski – Basiura, Gola, Studencki, P.Łoś, Sekuła, Kuder, Romanowicz (75′ Kozielski), Gajda (85′ Strzelczyk), D.Łoś, Wojtasik
Trener: Jarosz

Info: Sportowe Beskidy
Foto: Rafał Rusek