
Dyżurny komisariatu policji w Łodygowicach otrzymał zgłoszenie od jednej z mieszkanek Lipowej, że jej 85-letni sąsiad najprawdopodobniej został oszukany. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci. Z relacji przekazanej przez seniora wynikało, że mężczyzna obcej narodowości, podając się za fachowca od wymiany rynien, nakłonił starszego mężczyznę do ich wymiany. Po wymianie jednej z nich zażądał od niego sporej kwoty pieniędzy. Przy ogólnym zamieszaniu „fachowiec” wziął od 85-latka 5,5 tys zł. po czym odjechał. Zaniepokojony całą sytuacją senior poinformował o wszystkim sąsiadkę, która zatelefonowała na policję. Stróże prawa od razu rozpoczęli poszukiwania oszusta. Po krótkim czasie zatrzymali go na jednej ze stacji paliw. Okazał się nim 38-letni obywatel Rumunii. Mężczyzna miał przy sobie pieniądze, które zabrał starszemu mężczyźnie. Oszust trafił do policyjnego aresztu. Usłyszał już zarzut. Za popełnione przestępstwo w więzieniu może spędzić nawet 8 lat.
źródło KMP Żywiec
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
UWAGA Dałam się nabrać trzem oszustom udającym dekarzy - ciemna cera, czarne włosy, ubrani w niebieskie kombinezony robocze, posługiwali się prymitywną polszczyzną, byli ciemno niebieskim starym busem z przyciemnianymi szybami wypełnionym rynnami, mieli nawet odpowiednią drabinę. Podawali się za Węgrów z legalnie działającej firmy, pewnie podszywają się i pod inne nacje. Akurat deszcze padały i niefortunnie w jednym miejscu zaczął dach mi przeciekać, a zamówiony wcześniej dekarz wystawił mnie do wiatru. Nagle usłyszałam dzwonek do furtki i znikąd zjawili się ci trzej "dekarze niby Węgrzy". Przekonywali mocno, że rynny mam w fatalnym stanie. W sumie przez ten cieknący dach; dekarza, który nie dojechał - dałam się w końcu namówić - miało być wszystko zrobione - dach i rynny(choć tego nie wymagały) - fachowo, natychmiast i niedrogo:)))). Trwało wszystko 15 min. zrzucili trzy stare poziome rynny i założyli nowe atrapy(bez należytych otworów do rynien pionowych, bez dekielków, tylko dziwnie pozaginana blacha, nieszczelne, zamocowane byle jak na starych zaczepach) z jakiegoś badziewia. Zniszczyli mi całe jeszcze i porządne rynny poziome - na szczęście tylko trzy, ok. 7m., teraz muszę to wszystko odkręcać, bo mnie zaleje:))) Nie żałuję nawet straconych pieniędzy, tylko kłopotu jakiego sobie narobiłam. Na koniec zażądali niebotycznej zapłaty za te 15 min., nie takiej jaka miała być(zaczęli od 3000zł), jak takowej nie uiściłam(i tak dostali zdecydowanie za dużo), to choć z początku byli grzeczni, tak nagle stali się wulgarni, agresywni, wyzywali mnie, próbowali zastraszyć i nie chcieli opuścić posesji. Uratował mnie chyba tylko mój pies, na którego widok wpadali w panikę. Dachu oczywiście nie naprawili, podali swój numer telefonu - odzywa się jedynie sekretarka. Policję wezwałam (niestety jak ochłonęłam zamiast w trakcie) po ok. 0,5 godz. ale w takiej sytuacji - policja mówi, że nic nie może, bo "dekarze niby Węgrzy" wykonali usługę, znaczy się nie oszukali:)))) Przekopałam internet i okazuje się, że nie jestem jedyna. Chciałam dodać jeszcze, że jak wyraziłam wątpliwości co do nich(moje rynny były już zrzucone), to jeden z tych typów pokazał mi dużą ilość pieniędzy, ledwo mu się w łapie mieściły, za "pracę" jaką gdzieś tam miał otrzymać - w ten sposób chciał się uwiarygodnić. Są NIEBEZPIECZNI ! ! ! To BANDZIORY. A ich rynny i robocizna to nadają się na śmietnik.