Reklama

Wbrew wszelkim przeciwnościom, czyli historia pewnego bielskiego Dziennika

Kurier.BB
24/01/2023 13:40

Nie wiadomo jak tam trafił i jak długo przeleżał w szkolnej szafie. Ze znacznym materialnym uszczerbkiem, zawilgocony i zniszczony trafił w ręce bielskiego nauczyciela zawodu Józefa Niesyta. Choć na pierwszy rzut oka wyglądał jak mszał okazał się stworzonym przez dra Rudolfa Lubicha – niemieckiego bielszczanina, dziennikiem/kroniką. Ta księga to niezwykle cenny dokument i ważny przyczynek do lepszego poznania  zapętlonych i zagmatwanych, także tych wojennych, dziejów Bielska i Białej.  

Po przeprowadzeniu niezbędnej konserwacji, uzupełnieniu oprawy (okładki) i przetłumaczeniu na język polski dziennik trafił w ręce Stanisława Noworyty, który zredagował, opracował i przygotował go do druku (teksty pisane ręką Lubicha napisano kursywą, a wytłuszczonym drukiem, nagłówki wycinków prasowych). Jego marzeniem było aby pamiętnik dotarł do większego grona czytelników, bo prawdę historyczną można poznać tylko w oparciu o źródła. 2 lutego 2016 roku wszystko było gotowe. Zaczęły się poszukiwania wydawcy i odważnego, który  zainwestowałby  w wydanie tego dziennika. Bo to jedyna szansa dowiedzieć się  o tym, jak wyglądało życie  w Bielsku i Białej widziane oczami urodzonego 9 lutego 1895 roku „bielskiego Niemca” wyróżniającego się ucznia Państwowego Gimnazjum w Bielsku „(k.k. Staat – Gymnasium in Bielitz), które przyjmowało młodzież m.in. z: Anglii, Rzeszy, Rosji i wielu krajów habsburskiej korony”.

W Bielsku-Białej  nikt nie był zainteresowany wydaniem Dziennika. Za to z lubością rzucano Stanisławowi Noworycie kłody pod nogi uznając, iż nie ma żadnego powodu aby  promować cokolwiek co związane jest z Niemcami. A przecież przedwojenne Bielsko uchodziło za najbardziej niemieckie miasto w Polsce, a mniejszość niemiecka w Polsce, była w  Bielsku większością, stanowiąc aż 2/3 liczby mieszkańców. Tak było i musimy to przyjąć do wiadomości a celowe zakłamywanie historii nikomu i niczemu dobremu nie służy. De factibus non disputandum est – o faktach się nie dyskutuje.

Wielkie słowa uznania należą się: Stanisławowi Noworycie za wytrwałość i cierpliwość w poszukiwaniu wydawcy i Towarzystwu Przyjaciół Czechowic-Dziedzic za sfinansowanie i wydanie  Dziennika dra Rudolfa Lubicha niemieckiego bielszczanina lekarza z lat 1939-1941.

W pierwszym półroczu tego roku powinna ukazać się kolejna (po „Beskidnikach”, „Puchu ostu” i „Demonach Lechistanu”) książka Stanisława Noworyty. Tym razem będzie to sensacyjna powieść z życia bielskich artystów Studia Filmów Rysunkowych.

Krzysztof Kozik

Foto: Canva
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do