
– Kilka dni temu wmurowano kamień węgielny na budowie Interaktywnego Centrum Bajki i Animacji OKO. Kiedy będziemy mogli zwiedzać to miejsce?
– Tempo pracy jest bardzo szybkie. Stymulowane jest to między innymi przez sposób, w jaki musimy wykorzystać pieniądze. Inwestycja finansowana jest z tzw. funduszy norweskich (Mechanizm Finansowy EOG) oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i pieniędzy miejskich.
Będę szczęśliwy, jeśli inwestycja zakończona zostanie we wrześniu przyszłego roku. Dotychczasowa współpraca z wykonawcą, firmą BPBP, pozwala na ostrożny optymizm.
– Jak będzie wyglądało OKO, czyli Obszar Kreacji Obrazu, bo tak będzie się to miejsce nazywało?
– Przystąpiliśmy do tematu dwustopniowo. Najpierw zdecydowaliśmy jak OKO będzie wyglądało od strony samego budynku. Drugim tematem jest to, co będzie stanowiło powód, dla którego ludzie będą chcieli tutaj przyjechać. Z całym szacunkiem dla projektanta, nie będzie to przecież modernistyczna bryła, tylko wnętrze: wystawa stała. Jej wstępny projekt już mieliśmy, natomiast zdecydowałem, aby przeprowadzić osobny konkurs na nowy projekt tej wystawy. Zainteresowanych stanięciem w szranki było kilkanaście firm. Ta liczba, ze względów formalnych, stopniowo się zmniejszała i obecnie mamy dwie firmy, między którymi będziemy wybierać. Konkurs rozstrzygnięty zostanie w sierpniu.
– Zapewne ma Pan wizję tej wystawy.
– Ta wizja kształtowała się przez kilka miesięcy. Pomogło zwiedzenie kilkunastu muzeów w Polsce oraz odbycie wielu spotkań z architektami. Pojawiło się sporo świeżych pomysłów, bo branża wystawiennicza, muzealna odnotowuje bardzo szybki proces zmian. To, co było wymyślone pięć czy sześć lat temu, jak ten pierwszy projekt, już się zestarzało wobec możliwości technologicznych i oczekiwań samych widzów.
OKO to połączenie muzeum i parku rozrywki. Pierwotnie unikałem słowa muzeum, jednak oswoiłem się z nim jako z czymś, co jest oczywiste i oczekiwane. 75 lat działalności Studia Filmów Rysunkowych powoduje, że jest z czego wybierać. To ponad 1000 filmów, znakomici twórcy, giganci polskiej animacji. Wreszcie to rozpoznawalne postaci, które twórcy pozostawili w swoich dziełach. Studio wypracowało miliard widzów na całym świecie, bajki sprzedano przecież do 100 krajów. Jest to najbardziej rozpoznawalny na świecie produkt polskiego przemysłu kreatywnego. Dodajmy do tego także nurt kina autorskiego, o którym staram się nie zapominać.
OKO będzie więc miejscem ekspozycji historii bielskiej animacji oraz procesu produkcji filmu rysunkowego, natomiast w jaki sposób to zostanie pokazane i jakie inne elementy znajdą się na wystawie, będzie wiadome dopiero po rozstrzygnięciu konkursu.
Jeśli natomiast chodzi o park rozrywki, mamy do zagospodarowania duży teren, który teraz, po wyburzeniach, jest świetnie widoczny. Stworzymy tu formę otwartego parku, do którego będzie można przyjść nie wchodząc do samego budynku. Chcemy ten teren nasycić atrakcjami, które będą się odnosiły do historii bielskiej animacji, ale też odwoływały się do różnych aktywności dziecięcych. Obecnie problemem jest nadmiar ekranów w naszym życiu, również w życiu dzieci. Chciałbym, aby ten park był miejscem, gdzie będzie można zobaczyć spektakl w amfiteatrze, a również pobawić się wśród zieleni.
– Kina także nie zabraknie…
– Oczywiście. Będzie ono bardzo dobrze wyposażone, filmy będzie można obejrzeć w znacznie lepszych warunkach niż kiedyś w kinie Studio. Będę też chciał wrócić do tradycji kina studyjnego, w którym pokazywane będą filmy niepopcornowe. Wiem z relacji mieszkańców Bielska-Białej, że dla nich ambitny repertuar ówczesnego kina Studio był ważny w filmowej edukacji.
– W Studiu, po kilkuletniej przerwie, powstają obecnie także nowe filmy. Proszę uchylić rąbka tajemnicy.
– Studio miało ostatnio okres kreatywnej hibernacji, co wynikało z wielu różnych powodów. Dzięki przejęciu placówki przez Ministerstwo Kultury udało się to miejsce uratować. Gdy rok temu obejmowałem Studio, jeszcze jako pełniący obowiązki dyrektora, otrzymałem dwa zadania: budowę muzeum i uruchomienie produkcji filmów. Zadania te realizuję.
Podstawowym problemem branży kreatywnej w Polsce jest brak pieniędzy. Studio w tym zakresie otrzymało pomocną dłoń od Ministerstwa Kultury, które postanowiło sfinansować fazę wstępnego rozwoju trzech przedstawionych przez Studio projektów: „Bystre Oczka”, „Warzywne Biuro Śledcze” i „Husarz”. Każdy z nich jest inny, adresowany do innej grupy odbiorców.
– Proszę powiedzieć o nich parę słów.
– Projekt „Bystre Oczka” zrodził się po moim spotkaniu z mieszkającą w Bielsku-Białej Joanną Homel, terapeutką pracującą z dziećmi mającymi deficyt wzroku i do nich przede wszystkim będzie ten serial adresowany. Projekt zakłada naukę rozpoznawaniu kształtów oraz grę kolorów, a ważną rolę odgrywał będzie dźwięk. W projekcie mieści się wyprodukowanie w ciągu kolejnych lat 52 odcinków, a ich scenariusze oraz odcinek pilotażowy gotowe mają być do końca roku.
Jeśli chodzi o „Warzywne Biuro Śledcze” to serial, który także będzie liczył 52 odcinki. Film przeniesie nas do świata warzyw, które są uczłowieczone i przeżywają niezwykłe przygody. Będziemy rozwiązywali zagadki, w tym kryminalne. Scenariusze wszystkich odcinków gotowe będą do końca roku. W tym czasie powstanie też odcinek pilotażowy.
Najbardziej ambitnym projektem jest pełnometrażowy film osadzony na początku XVII wieku w Polsce. Będzie to realistyczna opowieść o chłopcu ze szlacheckiego rodu, który staje się mężczyzną i husarzem. Przechodzi szkolenie, bierze udział w zwycięskiej dla Polaków bitwie pod Kłuszynem w 1610 roku i wchodzi do Moskwy.
Dlaczego chcę opowiedzieć tę historię? Uważam, że niezwykle ważna, budująca wspólnotę jest dla nas obecność mitu. Mit husarii jest w Polsce w dalszym ciągu obecny, jednak funkcjonuje w niewielkich kręgach entuzjastów. Uznałem więc, że warto w pełni opowiedzieć historię husarii, oddając jej pełną chwałę. Odbiorcami filmu będzie dorosła młodzież i dorośli.
– Jest Pan warszawiakiem, który rok temu przybył do Bielska-Białej. Jak czuje się Pan w naszym mieście?
– Zdarzyło mi się usłyszeć, że praca w Bielsku-Białej po 30 latach spędzonych w warszawskich mediach to degradacja. Mam na to stałą odpowiedź: najniższe bezrobocie w Polsce – Bielsko-Biała, największa liczba milionerów w Polsce- Bielsko-Biała, zaś samo Studio Filmów Rysunkowych to żywa legenda.
Od pierwszego dnia przyjazdu do Bielska-Białej czuję się tutaj jakbym przyjechał do Kalifornii. Ze względu na to co powiedziałem wcześniej, ale także ze względu na przyjazny klimat, życzliwość ludzi, piękno miasta i zamiłowanie do sportu. To wszystko sprawia, że ludzie z Bielska-Białej są naszymi polskimi kalifornijczykami.
– Ma Pan już swoje ulubione miejsca w naszym mieście?
– Nie mam samochodu, więc dużo chodzę i całe miasto jest dla mnie źródłem odkryć estetycznych. Czy to przejdę w stronę Lipnika, czy Szyndzielni, czy będę chodził ulicami centrum, zawsze trafię na coś nowego. Zwrot, którym się miasto posługuje, Mały Wiedeń, jest jak najbardziej usprawiedliwiony. Jakość architektury jest bardzo wysoka.
– Czego Bielsku-Białej brakuje?
– Myślę o tym, że warto byłoby Bielsko-Białą umiejętnie sprzedać jako miejsce, gdzie przyjeżdża się rodzinnie. Takim powodem będzie nasze OKO, a pierwsze estymacje mówią o 60 tysiącach ludzi rocznie, którzy będą chcieli do niego przyjechać. Na pytanie czy budujemy muzeum, czy centrum rozrywki czy może jeszcze coś innego, zwykle odpowiadam: to jest wieża Eiffla, czyli powód, dla którego ludzie z całej Polski, ale także z zagranicy, będą chcieli do Bielska-Białej przyjechać. To będzie bowiem coś unikalnego, czego obecnie naszemu miastu brakuje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie