
Do Skały Czarownic w Wilkowicach prowadzi czarny szlak, mimo to wcale nie tak łatwo do niej dotrzeć. W każdym razie należy udać się do Hucisk i za mostem na Zimniku skręcić w lewo, w ulicę Pieczarkową. Po chwili zobaczymy biały dom, a za nim ścieżkę, która prowadzi stromo w górę. Nią też musimy się wspinać. Podejście jest ostre, ale później idzie się już łatwiej. Po ok. 20-25 minutach na ścieżce pojawiają płasko ułożone głazy – to znak, że jesteśmy blisko. Wtedy też musimy skierować wzrok na prawą stronę i po chwili na niewielkim wzniesieniu zobaczymy skałę, która przypomina nieco Lwią Skałę z „Króla Lwa” (sympatycznego Simby jednak tam nie spotkamy). To właśnie jest Skała Czarownic. Nie leży ona jednak zaraz przy ścieżce, więc trzeba wytężyć wzrok, by ją dostrzec. W pobliżu znajdują się jeszcze dwie podobne formy skalne z ponoć dość bogatą florą naskalną, ale nie będę tu wymieniał nazw roślinek, które nikomu nic nie mówią. Podobne skały znajdują się za kapliczką. Wdrapując się na Skałę Czarownic, możemy podziwiać wspaniałe widoki: z jednej strony zbocza Magurki i Czupla, a z drugiej panorama Wilkowic oraz pobliskich miejscowości (tylko że drzewa trochę zasłaniają). Mogłoby się jednak wydawać, że Skała Czarownic to tylko zwykły, duży głaz i nie ma w nim nic magicznego. Byłaby to jednak nieprawda…
Ze Skałą Czarownic wiąże się kilka legend i podań. Źródłem może być fragment kroniki Jana Halamy z Bystrej.
„W 1890 roku, ludzie opowiadali, że jeden żebrak wieczorem szedł do Wilkowic przez las, zabłądził, a nagle patrzy – światło się świeci. Myślał, że to w jakimś domu jeszcze nie śpią, podszedł bliżej, a to na skale ognisko się pali, a przy nim dwie kobiety bardzo stare oraz stary chłop z długą brodą, jakieś głośne zaklęcia wymawiali na tej skale. Jak żebrak zobaczył takie okropne zjawy, niepodobne do ludzi, to tak uciekał i przewracał się, że jak przybiegł do karczmy, to się wszyscy go zlękli. Opowiedział w karczmie o tym zdarzeniu, ale ludzie mówili, że to jakiś pomyleniec, chociaż przysięgał, że to wszystko prawda, bo zjawy widział na własne oczy ,a nie z opowiadania. W dawnych czasach ludzie omijali to miejsce, gdyż według ludowych podań owa skała była kryjówką dla zbójnika Wojciecha Buloka ze Spytkowic i jego dwóch pomocnic znachorek wspólnie okradających miejscowy kościół. Skarby ukryli w pobliżu skały. Zbójnika schwytano i stracono w straszliwych torturach, natomiast kobietom w niewyjaśniony sposób udało się zbiec. Miejscowi mówili, że tylko czarownice znikają jak duchy… ”.
Kiedy ostatnio wybrałem się na Skałę Czarownic, zauważyłem wyryte na niej dziwne znaki. Nie zwróciłem na nie wcześniej uwagi dlatego, że są już bardzo zatarte i zapewne uznałem je za naturalne zniekształcenia powstałe w wyniku działania czynników biologicznych. Jednak tym razem przyjrzałem się dokładniej i zauważyłem, że ich kształt nie jest przypadkowy. Ciężko powiedzieć, co przedstawiają. Na jednym z nich widać coś na kształt pioruna, a na innym górę z krzyżem, jednak jest to moja dość luźna interpretacja. Nieco więcej można powiedzieć o dwóch kolejnych znakach. Jeden z nich przedstawia krzyż z czterem kropkami po boku, dzięki czemu można go uznać za pewien rodzaj swastyki, którego nie należy jednak łączyć z nazistami. Swastyka była pierwotnie symbolem szczęścia i pomyślności i wykorzystywano ją również w wierzeniach słowiańskich. Szukając na Wikipedii informacji na temat swastyki natrafiłem na wzmiankę o tym, że na Podhalu swastykę, zwaną też swargą, traktowano jako coś w rodzaju talizmanu. To jednak nie wszystko. W artykule można było również znaleźć obrazki z różnymi rodzajami swastyk. Na jednym z nich dostrzegłem kształt identyczny z tym, który jest wyryty na Skale Czarownic. Była to swastyka znajdująca się na denarze Mieszka I lub jego wnuka Mieszka II. Jeśli faktycznie moneta pochodzi z czasów Mieszka I, analogia do słowiańskich wierzeń wydaje się oczywista.
Drugi ze znaków, którego kształt może wydawać się znajomy również przedstawia krzyż. Z jego środka, mającego formę małego kółka wychodzą cztery ramiona, które stopniowo się rozszerzają. Całość wpisana jest w okrąg. Niestety na Wikipedii nie znalazłem takiego typu krzyża, ale niektóre elementy są analogiczne do kilku innych rodzajów. Wpisanie krzyża w okrąg jest charakterystyczne dla krzyża słonecznego, zwanego też krzyżem Odyna, natomiast centralny punkt w kształcie małego koła pojawia się w części krzyżów celtyckich. Elementem, którego nigdzie nie udało mi się znaleźć są natomiast stopniowo rozszerzające się ramiona, które ostatecznie przybierają formę zbliżoną do trójkąta. Może więc jest to jeszcze inny rodzaj krzyża, a może w tym przypadku nie jest to jednak krzyż…
Nie zmienia to jednak faktu, że spośród wszystkich znaków wyrytych na Skale Czarownic najczęściej pojawia się motyw krzyża. Warto wspomnieć, że krzyż, który obecnie kojarzymy głównie z chrześcijaństwem, jest jednym z najstarszych symboli ludzkości i używany był również w wielu innych religiach, pełniąc nieraz funkcję talizmanu lub amuletu. Czy jest zatem możliwe, że to legendarne czarownice wyryły wszystkie te znaki na skale jako pogańskie talizmany, które miały je chronić? Stopień zatarcia znaków świadczy o tym, że są stare, ale dokładnego wieku nie potrafię naturalnie określić, bo nie jestem archeologiem. Autor legendy wspomina o wydarzeniach z 1890 roku, czy to wtedy powstały znaki?
Skała Czarownic nie została jeszcze zbadana przez żadnego naukowca. Wkrótce może się to zmienić.
Należy być szalenie ostrożnym w interpretacji sztuki naskalnej, bo bardzo często można się zagalopować - mówi Maciej Grzelczyk, który zainteresował się Skałą Czarownic, bo studiuje archeologię i zajmuje się tematyką sztuki naskalnej. Jego zdaniem określenie pochodzenia i interpretacja rytów to bardzo trudne zadanie. - W Polsce nie posiadamy żadnego skupiska petroglifów czy piktogramów, a obszary graniczące z Polską też w ich przykłady nie obfitują - uzasadnia.
Według Macieja Grzelczyka ryty na Skale Czarownic mogą pochodzić z zamierzchłej przeszłości, ale równie prawdopodobne jest, że wykonano je stosunkowo niedawno. - Datowanie rytów jest zazwyczaj możliwe tylko poprzez analogie i charakterystyczne cechy, np. jeśli na jakimś wizerunku widzimy charakterystyczne uzbrojenie, a z wykopalisk archeologicznych wiemy kiedy takiej broni używano, to możemy mniej więcej określić wiek petroglifów.
autor: Krzysztof Olesiński
foto: Agnieszka Wasilewska
źródło Wilkowice blogspot
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Sęk w tym,że mieszkańcy Hucisk od zawsze nazywali to miejsce "Diabelska skała" a nie "Skała Czarownic"
Ty i....! Mieszkasz tam a nie wiesz, że Diabelska skała to gdzieś indziej jest!
Hihi tak rzadko że co tamtędy przechodzę to ciągle ktoś tam jest więc trzeba uważać z zabawami ;)
Chodzę w tych okolicach czasami na grzyby i faktycznie ma to miejsce taki swój upiory klimat zwłaszcza jesienią. Sam las w tym rejonie też jest gesty i pokryty mchem. Kiedyś mój pies tam się dziwnie zachowywał.
Strach się bać! Bo w dzisiejszych czasach trzeba dużo gadać o seksie, a najlepiej o lgbt i innych bzdurach, a nie można sie po prostu iśc do lasu i bać, jak to nasze babcie opowiadały. Nawet filozof Korwin zauważył, że baby są sfiksowane i wszędzie tylko dymanie widzą :D ps: uwielbiam seks z moją dziewczyną w łóżku - jest wyjątkowy i pełen uniesień.
Bardzo urokliwe miejsce. POLECAM.
Zgadzam się z Adasiem i Bożenką to miejsce ma coś w sobie magicznego i erotycznego. Również z moim mężczyzną przeżyłam tam chwilę wyjątkowego seksualnego uniesienia. A miejsce jest ustronne i rzadko odwiedzane przez turystów co daje komfort intymności i oddaniu się fantazji.
Być może poczęliście DEMONA.
A my dzis bylismy tam w nocy i kochalismy sie tem z godzine i to miejsce jest na prawde jakies wyjatkowe bo ...... bylo na prawde wyjatkowo......
Slyszałam opowieść o skale czarownic od babci, która mieszkała w Huciskach. Już jak była dzieckiem bali się tam chodzić bo słyszeli o niej różne dziwne opowieści
Lubię takie mroczne i nie do końca wyjaśnione miejsca, legendy i wiążące się często z nimi zagadki.
Część, Super odkrycie! I pięknie napisane, październik koniec września to pewnie dobry klimat na namiot. Mam znak do dodania na tej skale i zaklęcie.
Milenko! sto procent racji! Wraz z moim Irkiem także przeżyłam wspaniałe chwile! Trochę go musiałam urobić, ale mam swoje sposoby. Pchnełam go na kamień i się zaczęło kotłowanie! Sama skała zimna, ale przy dotknięciu można poczuć adrenalinę niczym za kierownicą sportowego wozu!