Reklama

Sprawa budowy spalarni nie jest jeszcze zamknięta

Kurier.BB
24/05/2023 05:08

O zaangażowaniu w walkę przeciw powstaniu spalarni, wynikach referendum oraz dalszych działaniach związanych z gospodarką odpadami w Bielsku-Białej z Łukaszem Bulowskim i Leszkiem Posłusznym, członkami Rady Interesariuszy z ramienia organizacji społecznych rozmawia Jarosław Zięba.

– Jesteście Panowie jednymi z kilku, może kilkunastu osób, które na swoich barkach przez trzy lata dźwigały ciężar kampanii przeciwko budowie w Bielsku-Białej spalarni odpadów. Skąd Wasze zaangażowanie w tą sprawę?
Łukasz Bulowski: Jestem członkiem Rady Osiedla w Wapienicy. Miałem kontakt z sąsiadami, mieszkańcami naszej dzielnicy i budowa spalarni wydawała się wszystkim – bez względu na sympatie polityczne – dziwnym, nietrafionym pomysłem. Każdy, w miarę możliwości, robił co mógł, aby nie dopuścić do realizacji tego projektu. Ja, jako przedstawiciel Rady Osiedla zostałem członkiem Rady Interesariuszy i jeszcze mocniej się zaangażowałem  w działania na rzecz zastopowania budowy spalarni, gdyż zobaczyłem, że Rada skupiała się na tym, aby zaprezentować jedynie zalety spalarni. Nie było możliwości porozmawiania o alternatywach, wszyscy zapraszani goście byli tak dobierani, aby zachwalać pomysł zaproponowany przez władze miasta.
Wszystkie pytania, w których dopytywaliśmy o kwestie budzące nasze wątpliwości były rozmywane. Nigdy nie było konkretnych odpowiedzi. To wszystko jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, iż musimy się przeciwstawić pomysłowi budowy spalarni.

Leszek Posłuszny: Ja o pomyśle budowy spalarni dowiedziałem się z banerów, które pojawiły się na początku 2020 r. Zainteresowałem się tematem, poczytałem i zobaczyłem, że jest w tej kwestii wiele wątpliwości: że nie wygląda to dobrze w kwestii emitowanych toksyn, że wkrótce nie będą spalarnie dofinansowywane z Unii Europejskiej czy zostaną objęte ogromnymi opłatami za emisje CO2, że za granicą pojawiają się nieprawidłowości w funkcjonowaniu spalarni, toksyny nie są kontrolowane w sposób ciągły, a wiele substancji w ogóle. Im więcej czytałem, tym pojawiało się więcej wątpliwości i ryzyk związanych ze spalarnią. Zacząłem się swoją wiedzą dzielić komentując na profilu Prezydenta Klimaszewskiego oraz pod artykułami, głównie na portalu bielsko.biala.pl. W obu miejscach zostałem jednak bardzo szybko zablokowany. 
Poznałem jednak osoby z Inicjatywy Obywatelskiej „Stop Spalarni” i zacząłem z nimi współpracować coraz bardziej wdrażając się w sprawy zablokowania budowy spalarni. Tak zostałem członkiem Rady Interesariuszy z ramienia Stowarzyszenia Mieszkańców Wapienicy. Podobnie jak Łukasz, jestem jej działalnością zawiedziony. Gdy powstawała Rada mówiono, że będzie się zajmowała całościowo problemami gospodarki odpadami, tymczasem mówiono tylko o spalarni, która choćby była dużo za  duża i – przede wszystkim – nie rozwiązywała istniejących problemów.

– Stoczyliście nierówną walkę. ZGO i instytucje miejskie na kampanię promująca spalarnię wydały kilkaset tysięcy złotych. Wy mieliście tylko swoje prywatne środki i niewielką zbiórkę publiczną. Mimo to referendum okazało się zwycięskie dla przeciwników spalarni. Czy od początku wierzyliście w sukces?
Leszek Posłuszny: Walka była rzeczywiście nierówna, bo tylko mała grupa ludzi występowała aktywnie przeciw spalarni. Byliśmy mocno zagłuszani bogatą w zasoby ludzkie i finansowe propagandą Miasta i ZGO. Ja osobiście wierzyłem jednak w celowość tej walki, bo uważałem, że trzeba obalić funkcjonujące błędne mity, choćby takie że zniknie góra śmieci czy że nie będzie odoru w Lipniku. Nie mogłem siedzieć cicho. Pojawiały się frustracje, były motywacyjne wzloty i upadki, jednak działaliśmy w grupie i w trudnych chwilach wzajemnie się wspieraliśmy i motywowaliśmy. Nie wiedzieliśmy jednak jak nasza walka się zakończy.
Łukasz Bulowski: Wydawało się, że szanse są zerowe. Osobiście bałem się referendum. Jeśli przez trzy lata w radiu słychać było Krystynę Czubównę mówiącą o „ekospalarni”, autobusy jeździły oklejone reklamami „ekospalarni”,  mieszkańcy dostawali od prezydenta listy, że spalarnia jest super, to zwykły, niezainteresowany bezpośrednio „Kowalski” był tak zdezorientowany, że referendum wydawało się po prostu niesprawiedliwe. 
Z jednej strony wierzyłem, że mieszkańcy staną po naszej stronie i wygrana jest możliwa, racjonalnie patrząc jednak bałem się, że po tej trzyletniej kampanii ZGO ludzie będą powtarzali slogany prospalarniowe, a frekwencja będzie zbyt niska. 

– Osiągnęliście sukces, w Wapienicy spalarni nie będzie. Czy to koniec waszego zaangażowania w sprawy zagospodarowania odpadów w Bielsku-Białej?
Łukasz Bulowski: Szkoda, że straciliśmy trzy lata. ZGO i Miasto pokazywało jaka spalarnia jest super, a my musieliśmy to negować. Tymczasem powinniśmy ten czas poświęcić na inne tematy związane z gospodarką odpadami w Bielsku-Białej. Rada Interesariuszy została powołana do rozwiązania całości problemów gospodarki odpadami w mieście, tymczasem żaden pomysł przedstawiony przez nas nie został w ogóle omówiony. Próbowaliśmy zainteresować to gre-mium mikroPSZOK-ami, tematyką „zero waste”, magazynami „drugiego życia” czy biogazowniami, jednak żaden temat nie został nawet rozpoznany. Może teraz uda się do tego wrócić?

Leszek Posłuszny: Temat spalarni nie do końca jest zamknięty. Będę dążył do tego, aby ZGO wycofało swój wniosek o dofinansowanie budowy spalarni z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, aby wycofano się z procedury wydania Decyzji Środowiskowej i zakończono kilka innych kwestii formalnych. 
Natomiast wracając do mojego dotychczasowego osobistego zaangażowania. To był bardzo intensywny czas blisko trzy lata, a szczególnie te kilka ostatnich tygodni przed referendum. Wpłynęło to znacznie na życie prywatne: obowiązki rodzinne i biznesowe. Nie było czasu na hobby, zdrowie, a czasami nawet na sen. I takie zaangażowanie nie może trwać zbyt długo gdyż własne sprawy prywatne zaczynają kuleć. Jednak osobiście chciałbym w jakimś stopniu wykorzystać wiedzę, którą zdobyłem i nadal działać w Radzie Interesariuszy. Rada musi jednak zmienić zasady funkcjonowania i być miejscem partnerskiej rozmowy ze strony Ratusza. Żadne istniejące problemy nie  zostały bowiem rozwiązane. 
Przede wszystkim chodzi o odór w Lipniku. Jeśli Miasto nie podejmie żadnych działań, Lipniczanie się zreflektują i zaczną protestować, to stanę w jednym szeregu razem z nimi, bo tak nie może dalej być. Uważam bowiem, że zostali oni cynicznie wykorzystani tylko dla poparcia spalarni. Chyba jeszcze do tej pory w centrum Lipnika wisi baner zamieszczony przez ZGO, który przekonuje, że spalarnia zmniejszy odór, a co jest mitem. Dawno temu zostało to zanegowane, a ZGO nadal cynicznie dawała nadzieję pokrzywdzonym już wcześniej przez nich mieszkańcom Lipnika. Raz de facto oszukano ich w 2012 roku, teraz czyniono to drugi raz. To mi się nie podoba i stąd chciałbym pomóc w rozwiązaniu problemów Lipnika. Należy pilnie zająć się tematem poprawy funkcjonowania kompostowni, może budową biogazowi, tak aby w efekcie znacznie zmniejszyć problemy odorów – problemu, który dla miasta powinien być pierwszym i priorytetowym.

Materiał przygotowany przez Redakcję Kurier.BB.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do