
Zaliczały się do nich także dzieci uchodźców z Ukrainy. Fundacja Dziecięce Marzenia i Stowarzyszenie Niezależni.BB z pomocą samorządu studenckiego ATH, zorganizowali Dzień Dziecka w ośrodkach dla uchodźców przy ulicy Filarowej i Starobielskiej. Były piosenki, malowanie buziek, baloniki, klaun. Miła atmosfera, międzynarodowa i międzypokoleniowa więź. Serdecznie dziękuję wszystkim za zaangażowanie. Szczególne podziękowania kieruję w stronę tych dobroczyńców, którzy obdarowali najmłodszych drobnymi prezentami. Takie działania są wpisane w działalność radnych, społeczników i po prostu przyzwoitych ludzi.
Z przykrością stwierdzam, że to wydarzenie pozostawiło po sobie duży niesmak. I to uczucie nie ma związku z jego organizacją czy odbiorem przez dzieci. Niesmak ma związek z tym, że firmy i osoby prywatne, które nas wsparły, mieli duże problemy przez sam fakt współpracy z nami. Jak się okazuje w tym mieście nie można pomagać potrzebującym, uczestniczyć w akcjach społecznych jeżeli są organizowane przez środowiska, które nie są poprawne politycznie. Wydawało się, że w 2018 roku zaczynamy kruszyć w tym mieście beton. Tymczasem merdający ogon Reksia zjeżdżającego na nartach, jest tylko zasłoną dymną „starej szkoły” zarządzania tym miastem. A szkoła ta opiera się na kontroli, antagonizowaniu środowisk, realizowaniu jedynie w wąskim gronie swoich celów i polityki. Nie można pomagać. To znaczy można, ale tylko wtedy kiedy władza powie komu i z kim.
Naprawdę żyjemy w takich czasach, że akcje charytatywne w tym ta dla skrzywdzonych ukraińskich dzieci, mają być taktowane jako jedna z wojenek politycznych? Naprawdę reperkusje pomocy w takich akcjach w postaci gróźb są rzeczą normalną? Nie mieści się to w ogóle w głowie. A jednak, to nie jedyna historia, która świadczy o tym, że nic się nie zmieniło. A może pod wpływem władzy ludzie się zmieniają? A może strach przed jej utratą skłania do sięgania do takich środków?
Chciałabym wierzyć, że to się nie wydarzyło naprawdę, tylko mi się przyśniło. Chciałabym wierzyć, że da się czynić dobro wspólnie, a nie tylko używać słowa wspólnie w kampanii wyborczej.
Małgorzata Zarębska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie