Najpierw dokonał kradzieży w sklepie, następnie uciekając wyrwał przechodzącej kobiecie z ręki telefon, po czym oddalił się w nieznanym kierunku. Jadnak nie zdążył wejść z łupami do swojego mieszkania bo przed drzwiami czekali na niego policjanci z Samodzielnego Pododdziału Prewencji.

Do zdarzenia doszło w sobotę późnym popołudniem. Patrolujący bielskie ulice mundurowi z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Bielsku-Białej odebrali wezwanie do jednego ze sklepów przy ulicy Mickiewicza. Personel zgłosił, że jeden z klientów zabrał z półki butelkę alkoholu wartą 20 złotych i wybiegł. Ekspedientka wskazała stróżom prawa kierunek, w którym zbiegł złodziej. Sprawca kradzieży na miejscu zgubił… portfel z dokumentami. Policjanci odczytali z dowodu osobistego jego adres. Jadąc do miejsca zamieszkania złodzieja, usłyszeli komunikat nadany przez oficera dyżurnego bielskiej komendy o kradzieży cennego telefonu kobiecie, która przechodziła przejściem podziemnym pod ulicą 3 Maja. Rysopis sprawcy tej kradzieży pasował do poszukiwanego przez nich mężczyzny, który chwilę wcześniej w sklepie ukradł wódkę.

Policjanci zatrzymali zaskoczonego bielszczanina na klatce schodowej kamienicy, w której mieszka. 31-latek nie zdążył uciec do mieszkania. Mundurowi znaleźli przy nim wartego blisko tysiąc złotych Iphone’a. Okazało się, że mężczyzna, uciekając ze skradzionym alkoholem, zauważył kobietę, która trzymała w ręku urządzenie. 31-latek wyrwał jej go z ręki i zbiegł. Następnie mundurowi przewieźli go do sklepu przy ul. Mickiewicza, gdzie zapłacił za skradziony alkohol, który spożył przed przyjazdem patrolu. Odzyskany przez nich telefon wrócił do właścicielki, a bielszczanin trafił do policyjnego aresztu.

Po nocy spędzonej w policyjnym areszcie 31-latek został doprowadzony do prokuratury. Tam usłyszał zarzut zuchwałej kradzieży, za które grozi kara pozbawienia wolności nawet do ośmiu lat. Prokurator objął go także policyjnym dozorem. O jego dalszym losie zdecyduje niebawem sąd.

źródło KMP Bielsko-Biała