Reklama

„Miś” w wapienickim lesie

Kurier.BB
09/08/2023 08:54

W ostatnich miesiącach sporo mówiło się o drewnianych konstrukcjach, które powstały w zeszłym roku w ramach programu „rewitalizacji miejskich systemów nadbrzeżnych”. Jak czytamy na stronie Urzędu Miejskiego: „celem projektu jest wzmocnienie ochrony bioróżnorodności poprzez wzrost obszarów chronionych oraz wykorzystanie zasobów przyrodniczych i zmniejszenie presji na środowisko naturalne poprzez właściwe ukierunkowanie ruchu turystycznego na obszarach cennych przyrodniczo na terenie miasta Bielsko- Biała”.

Zdziwienie i irytację wielu mieszkańców budziły głownie dwie kwestie. Po pierwsze, od momentu postawienia tych konstrukcji trwała dyskusja nad sensem tego typu obiektów. Najbardziej rzucały się w oczy konstrukcje w Lasku Bathelta, przy lotnisku w Aleksandrowicach i na wzgórzu Trzy Lipki. Oprócz bardziej funkcjonalnych ławek i domków dla owadów w tych miejscach pojawiły się także wielkie, drewniane liście; tajemnicze podesty i dość dziwnie wyglądające wiaty. Trudno mówić o „zmniejszeniu presji na środowisko naturalne”, jeśli w ramach rzekomo ekologicznego projektu tworzy się rzeźby liści, które wykonane są z drewna. 

Po drugie, po zimie wiele tych konstrukcji zaczęło butwieć i czernieć. Jak widać, instalacje położone w reprezentatywnych miejscach zostały tak słabo zakonserwowane, że już przed upływem pierwszego roku, nadawały się do gruntownego odnowienia. Co więcej, te postawione w zagajniku przy ulicy Łowieckiej po prostu się zawaliły pod naporem śniegu.

Nie wszyscy jednak wiedzą, że istnieje w Bielsku-Białej miejsce, gdzie innego rodzaju, ale podobnych konstrukcji jest jeszcze więcej. W wapienickim lesie pomiędzy stadionem lekkoatletycznym „Sprint” a boiskami LKS-u „Wapienica” drewniane dziwa wyrosły niczym grzyby po deszczu. Są tam betonowe klocki z drewnianymi wizerunkami liści, wiklinowe ścianki z wyciętymi w środku kółkami, paliki owinięte wikliną oraz oczywiście drewniane rzeźby liści i mini podesty przypominające sceny. – Te podesty są chyba po to, abym mógł na nie wejść, żeby być bliżej nieba i śpiewających ptaków – śmieje się jeden z mieszkańców Wapienicy, który oprowadzał autora po tym miejscu. – Niestety przy okazji wykonawca nie zadbał o odpowiednie podłoże na ścieżkach spacerowych. Po deszczu w momencie robi się błoto – dodaje wapieniczanin. Co ciekawe, mini palisad z wikliną jest tak wiele, że można by z powodzeniem organizować grę miejską (leśną?), polegającą na znalezieniu wszystkich egzemplarzy, ukrytych pomiędzy drzewami. Wygląda to tak, jakby chciano ukryć możliwie dużo tych konstrukcji w miejscu nie rzucającym się w oczy tak mocno, jak lotnisko czy Trzy Lipki.
Wszystko to byłoby śmieszne, gdyby nie fakt, że projekt finansowany był z pieniędzy publicznych, w tym ze środków Unii Europejskiej. Całkowita kwota projektu opiewała na 25 mln zł. Oczywiście w jego ramach przeprowadzono też wiele innych rewitalizacji, np. odnowiono spacerową część Cygańskiego Lasu, wykonano altanę na Koziej Górze czy oddano do użytku Centrum Edukacji Ekologicznej. Jednakże, przykład lasu w Wapienicy, gdzie dosłownie ukryto masę nikomu niepotrzebnych bubli pokazuje, że w Bielsku-Białej stara, dobra tradycja barejowskiego „Misia” trzyma się wciąż dobrze. I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi? Protokół zniszczenia. 

Tomasz Wawak

Materiał przygotowany przez Redakcję Kurier.BB.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do