
Informowaliśmy o planach władz centralnych aby w jednym województwie działała jedna dyspozytornia, poza województwami śląskim i mazowieckim, gdzie ze względu na ilość mieszkańców mogą działać dwie takie jednostki. Dotychczasowy rejon obsługiwany przez dyspozytorów z Bielska-Białej miały by przejąć Katowice, co spotkało się ze sprzeciwem samorządowców z Podbeskidzia oraz pracowników służby zdrowia z naszego regionu.
Według informacji przekazanych naszej redakcji przez Starostwo Powiatowe w Bielsku-Białej udało się uzyskać zgodę aby bielska dyspozytornia funkcjonowała do 2023 roku, będzie jednak podlegać Śląskiemu Urzędowi Wojewódzkiemu. Pomieszczenia dyspozytorni zostaną bezpłatnie użyczone organowi wojewódzkiemu, który będzie pokrywał koszt utrzymania pomieszczeń. Po 2023 roku dyspozytornia zostanie przeniesiona do nowego budynku, który ma zostać dopiero wybudowany w województwie śląskim.
Takie rozwiązanie nie zadowala Andrzeja Płonki, Starosty Bielskiego. „Myślę jednak, że jest to dobry czas przejściowy żeby pokazać mocodawcy, jak wygląda sytuacja w województwie śląskim, który jest w części terenem górskim i ta decyzja zostanie ponownie przemyślana. Fakty są takie, że od nowego roku dyspozytornia pogotowia jest zmartwieniem pana wojewody”- mówi starosta Płonka. To nie koniec tematu, samorządowiec ma nadzieję, że w tym czasie będzie okazja do spotkań w tej sprawie. Starosta Bielski podkreśla, że obawy samorządów z południa województwa nie biorą się z powietrza. „Mieszkam na granicy 2 województw i czasami w zależności od tego, kto ma mocniejszy sygnał odbiera Kraków albo Katowice. Z samym sygnałem jest różnie, często zanika, a podczas burzy bywa że trudno połączyć się z kimkolwiek”- mówi Andrzej Płonka.
Sceptyczny od początku wobec rozwiązań, forsowanych przez Ministerstwo Zdrowia jest dyrektor Bielskiego Pogotowia Ratunkowego. „To jest tylko powierzchowne załatwienie sprawy, dyspozytornia powinna na stałe zostać w Bielsku-Białej. Różne są sytuacje, szczególnie teraz gdy walczymy z pandemią koronawirusa. Dyspozytor powinien mieć swoje „zaplecze” tu na miejscu”- mówi Wojciech Waligóra, który mnóstwo lat przepracował jako dyspozytor. Dodaje, że COVID-19 obnażył naszą ochronę zdrowia. „Pracuję 35 lat w służbie zdrowia i nie pamiętam takiej sytuacji, żeby nie było dnia kiedy nie mamy gdzie przekazać pacjenta… Nie wynika to z niechęci żadnego ze szpitali, a z ogromnego nawarstwienia sytuacji. Moim zdaniem służby nie radzą sobie z tematem. Okres od czerwca na przygotowanie się na drugą falę epidemii został zaprzepaszczony”- mówi dyrektor Waligóra.
Kierunek zmian, przyjęty przez Ministerstwo Zdrowia zakłada koncentrację dyspozytorni medycznych (DM) i tworzenie dużych rejonów operacyjnych. W ciągu ostatnich lat z ponad 330 dyspozytorni w całym kraju obecnie działa 39. Docelowo ma ich być 18. Jedno stanowisko dyspozytorskie ma przypadać na każde rozpoczęte 200 tys. mieszkańców. Może to zmienić, według potrzeb wojewoda.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie