Reklama

Człowiek-bizon a sprawa polska

Kurier.BB
12/01/2021 05:18

Kto śledzi wydarzenia zza Oceanu, ten przyznać musi, że ostatnie miesiące upłynęły pod znakiem wydarzeń, którymi zaskoczeni są nawet wybitni amerykaniści i politolodzy.

W 2020 roku przez Stany Zjednoczone przetoczyła się kolejna fala protestów organizowanych pod hasłem „blacklivesmatter” (ang. „czarne życia mają znaczenie”). To co najbardziej przebiło się do opinii publicznej w Polsce to przypadki nierzadkiej niestety agresji, jaka rozlała się po ulicach wielu amerykańskich miast. Część demonstrujących, powodowana słusznym gniewem na obecny wciąż w Stanach rasizm, a także bezwzględność policji, zareagowała podobnie jak ich przeciwnicy, tzn. przemocą i zastraszaniem tych, którzy nawinęli się pod rękę. Toteż oberwało się wielu białym, którzy znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.  
Drugim wydarzeniem, które zszokowało świat, były wypadki,jakie oglądaliśmy na ekranach 6. stycznia tego roku. Po kolejnym przemówieniu Donalda Trumpa, który uparcie odrzucał niekorzystny dla niego wynik wyborów, na amerykański Kapitolwdarł się tłum jego zwolenników, pragnących zmusić Kongres do nie zatwierdzenia wyboru Joe Bidena na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zginęło 5 osób, wnętrza Kapitolu zdemolowano, a świat obiegły zdjęcia człowieka-bizona przechadzającego się pomiędzy portretami historycznych przywódców USA. Ameryka na długo straciła moralny mandat do pouczania innych, jak powinni organizować demokratyczne wybory.  
Czemu o tym wspominam i co ma to wspólnego z Polską czy nawet z samorządem Bielska-Białej? Choroba, która toczy współczesne demokracje, obecna jest również na naszym podwórku. W skali całej Polski są to: fizyczna i słowna agresja na ulicach miast, kryzys zaufania obywateli do państwa, ręczne sterowanie instytucjami przez rządzących, coraz głębsza przepaść pomiędzy zwolennikami dwóch, przeciwnych obozów politycznych. W pechowym 2020 roku także Bielsko-Biała nie była wolna od wielu negatywnych zjawisk, które choć miały o wiele mniejszą skalę, to dobrze wpisują się w  ogólnoświatowe trendy. Nazywanie na sesji Rady Miejskiej jednej z radnych „opętaną przez diabła”, przenoszenie ideologicznych sporów na poziom samorządu, obrażanie ludzi o innych poglądach – to wszystko niestety było przez ostatnie miesiące obecne także w naszym mieście. 
Myślę, że jedną z wielu przyczyn tego, o czym piszę, jest oderwanie politycznych elit od potrzeb obywateli państw i mieszkańców miast. Większość spośród tych, którzy protestują, maszerują i krzyczą, a nieraz obrażają, demolują i biją robi to między innymi dlatego, że przestało już dawno wierzyć w legalną drogę walki o swoje interesy. Obecne demokracje dla wielu ludzi stały się synonimami zabetonowania i braku wrażliwości na ich potrzeby. Jeżeli nikt z nas nie chce, żeby jakiś bielski człowiek-bizon (u nas prędzej człowiek - żubr) nie wszedł na salę sesyjną na Placu Ratuszowym 1, to trzeba się zastanowić, czy również władze naszego miasta faktycznie słuchają mieszkańców.Dotyczy to zarówno drobnych spraw osiedlowych, jaki dużych problemów, choćby rozważanej obecnie budowy instalacji do przetwarzania odpadów. Niezależni.BB z niemałym powodzeniem od lat domagają się dopuszczania do decyzji mieszkańców wszędzie, gdzie tylko prawo daje taką możliwość - w radach osiedli, poprzez sprawniej organizowane konsultacje społeczne, poprzez lepiej przeprowadzany budżet obywatelski, poprzez realny dialog. Tyle robimy i robić będziemy na naszym samorządowym podwórku, aby w nowym roku również w Bielsku-Białej nie zaskoczył nikogo lokalny „człowiek - żubr”. 
 

Tomasz Wawak

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do