Reklama

W 1944 roku amerykański bombowiec rozbił się w Beskidzie Żywieckim

17/09/2023 06:49

13 września 1944 roku mieszkańcy Jeleśni zobaczyli na niebie zgrupowanie dużych samolotów wojskowych. Jeden z samolotów, znajdujący się na końcu zgrupowania, miał problem z lotem, w związku z czym obniżając lot lądował awaryjnie na  terenie miejscowości. Część załogi wyskoczyła ze spadochronami.

78  lat temu amerykański samolot bombowy B - 24 „Liberator” z dziesięcioma osobami na pokładzie, nazywany przez załogę „Dinah Might”, wracał z misji bombardowania Zakładów Chemicznych w Oświęcimiu – Dworach.

Maszyna "Dinah Might" należała do 761 Dywizjonu Bombowego, który stacjonował w południowych Włoszech. Nad Oświęcimiem „Liberator” został trafiony przez pocisk niemieckiej obrony przeciwlotniczej. Ze względu na zniszczenia maszyny, nad Sopotnią Wielką dowódca wydał rozkaz opuszczenia maszyny. Część załogi uratowała się skacząc ze spadochronami. Ci, którzy pozostali na pokładzie samolotu musieli podjąć próbę lądowania na polach w okolicach Jeleśni. Podczas lądowania z prędkością ok. 150 kilometrów na godzinę samolot złamał się na pół. Dwóch młodych członków załogi poniosło śmierć. Siedmiu lotników, mimo próby ukrycia ich przez mieszkańców oraz ruch oporu, na przestrzeni kilku tygodni trafiło do hitlerowskiej niewoli, jeden z nich dołączył do oddziału partyzanckiego. Dwóch poległych pilotów zostało pochowanych na cmentarzu w Żywcu, po wojnie zostali ekshumowani i przewiezieni do USA.

Tuż przy Urzędzie Gminy w Jeleśni ustawiono pomnik upamiętniający to wydarzenie i amerykańskich pilotów.

Kilka lat temu temu Jeleśnię odwiedził amerykański pisarz i reporter Derek Monroe, który zainteresował się historią załogi zestrzelonego samolotu. Reporter nagłośnił tą historię w amerykańskich mediach.

Foto: R'lyeh Imaging

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do