Reklama

Z piekła do nieba i z powrotem

16/08/2015 20:27

Z nadzieję na pierwsze ligowe zwycięstwo do meczu w Pogonią Szczecin przystąpiło bielskie Podbeskidzie. Nic wielkiego przed przerwą nie pokazało, po zmianie stron próbowało odmienić losy pojedynku.



 

W premierowej odsłonie więcej do powiedzenia mieli podopieczni byłego szkoleniowca Podbeskidzia, obecnie Pogoni. Drużyna Czesława Michniewicza nadawał ton grze od pierwszych minut. Emilijus Zubas kilkukrotnie musiał interweniować. Gdy wydawało się, że gospodarze otrząsnęli się z przewagi rywala, groźnie uderzał m.in. Mateusz Szczepaniak, stracili gola. Rafał Murawski dośrodkował w pole karne, Jarosław Fojut wykorzystał swoje warunki fizyczne, głową skierował futbolówkę do celu. Chwilę później mogło być 0:2.Patryk Małecki po indywidualnej akcji trafił jednak z dystansu w poprzeczkę. Co się odwlecze, to… Pogoń odskoczyła po fatalnym kiksie Zubasa. Golkiper „Górali” zagrał wprost pod nogi Murawskiego, który płaskim strzałem zza pola karnego dopełnił formalności. Bielszczanie nie potrafili podnieść się po wpadce, przebłyski Szczepaniaka to zdecydowanie za mało.

Pogoń kontrolowała przebieg spotkania przed przerwą. Tuż po niej straciła dwubramkową zaliczkę. Trener Dariusz Kubicki najwyraźniej wstrząsnął w szatni zespołem. W odstępie kilku minut bielszczanie wypracowali kilka sytuacji strzeleckich, dwie wykorzystali. Frank Adu Kwame wpadł w pole karne, następnie zagrał do tyłu do nadbiegającego Damian Chmiela, który mocnym strzałem nie dał szans na skuteczną interwencję bramkarzowi. Niebawem trybuny po raz drugi eksplodowały z radości. Lukas Janić dośrodkował z rzutu rożnego na dalszy słupek, Szczepaniak głową doprowadził do remisu. Takowy rezultat nie utrzymał się zbyt długo. Po krótko rozegranym kornerze odbita od Adu Kwame piłka trafiła pod nogi Małeckiego, ten z bliska pokonał Zubasa. Sporo czasu „Góralom” pozostało na odrobienie strat, szukali trzeciego gola. Kropki nad „i” szukali natomiast przyjezdni. Pomimo okazji z obu stron wynik nie uległ zmianie.

Zespół z Bielska-Białej po raz pierwszy zdobył dwie bramki w meczu ligowym, przegrał po raz trzeci, pozostanie w strefie spadkowej.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Pogoń Szczecin 2:3 (0:2)
0:1 Fojut (17′)
0:2 Murawski (30′)
1:2 Chmiel (51′)
2:2 Szczepaniak (55′)
2:3 Małecki (60′)

Podbeskidzie: Zubas – Jaroch (73′ Jonkisz), Nowak, Kolcak, Adu Kwame – Kowalski, Kato (46′ Janić), Deja, Szczepaniak, Hiszpański (37′ Chmiel) – Demjan
Trener: Kubicki

Foto: Łukasz Łabędzki
Foto: Norbert Barczyk/Press Focus

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    O_01 - niezalogowany 2015-08-18 18:42:23

    Dwie pierwsze bramki obciążają konto bramkarza. Pierwsza - piłka w piątce MUSI należeć do niego! Druga - eeeeeech... Obrona słaba, prawy obrońca mało zwrotny, zbyt powolny, lewy w pierwszej połowie tak samo, na dodatek nie myśli. Druga połowa w jego wykonaniu to całkowita rehabilitacja - jeden z nielicznych, którym się chciało. Stoperzy jak dzieci we mgle, pomocy nie widać. Nie ma kto robić gry. Czarna dziura pomiędzy napastnikami i resztą drużyny - chyba im kondycji brakuje, by wychodzić za napastnikami i skracać grę. Napastnicy - irytujące straty piłki w sytuacjach sam na sam, brak strzałów z odległości. Nasi chyba nie słyszeli o zagraniach po trójkącie - podstawowym środku walki stosowanym przez Pogoń. No i z uporem godnym maniaka pchali się środkiem, bo na skrzydłach techniki nie stało... Z techniką zresztą jest co najmniej kiepsko. Jeżeli piłkarz nie potrafi zagrać z pierwszej piłki, jeżeli musi przyjąć, ustawić sobie piłkę i dopiero próbować podać - to nie jest to piłkarz, bo ...piłki już nie ma, jest u przeciwnika! Ogółem - brak jakiejkolwiek myśli taktycznej, gra "na aferę". Żal człowieka ogarnia, gdyby nie te lata, to sam by wszedł na boisko i pokazał młokosom o co w tym wszystkim chodzi...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do