
Beskid przerywając z Granicą 0:1 odnotował trzecią porażkę z rzędu. Wcześniej beniaminek IV ligi śląskiej gr. II musiał uznać wyższość rezerw Podbeskidzia Bielsko-Biała i MKS-u Lędziny przegrywając kolejno 1:2 i 0:2. - O ile w tych dwóch pierwszych spotkaniach ewentualną porażkę można było "wkalkulować", tak już spotkanie z Granicą absolutnie. Do Ruptawy jechaliśmy w roli faworyta, bo przecież rywal znajduje się w strefie spadkowej. Ale przegraliśmy - kiwał głową po meczu Mirosław Szymura, sternik skoczowskiej ekipy.
Beskid pomimo utraty kolejnych punktów zachował 7. miejsce w ligowej tabeli. I choć niebezpieczeństwa degradacji w Skoczowie nie ma, tak już ponure nastroje jak najbardziej. - Na pewno inaczej sobie tę rundę wyobrażaliśmy. W piłce jednak wszystko bardzo szybko się zmienia. Drzewiarz na początku dołował, a teraz punktuje aż miło. Mam nadzieję, że i my szybko wrócimy na zwycięski szlak. Do tego potrzebujemy jednak wsparcia naszych kibiców - apeluje rozmówca.
Skoczowska drużyna szansę na przerwanie passy będzie miała już w najbliższą sobotę. Zadanie to jednak nie będzie łatwe, wszak do Skoczowa przyjdzie GKS Radziechowy-Wieprz. - Po meczu w Ruptawie nasz kapitan Łukasz Zaremski powiedział, że teraz wszyscy myślimy już o Radziechowach i trzeba wygrać. Tego się trzymajmy - zakończył Szymura.
__________________________
Beskid Skoczów, Mirosław Szymura, Łukasz Zaremski
Fot. Rafał Rusek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie