Reklama

Pierwsza Sztuczna inteligencja

Kurier.BB
22/07/2022 06:15

Nauczyciel kopenhaskiej szkoły dla głuchych zauważył, że jego uczniowie „migają” palcami litery o wiele szybciej, niż zdołałaby zapisać osoba posługująca się piórem. Ta obserwacja była inspiracją do wynalazku, który w 1865 roku przybrał postać pierwszej produkowanej seryjnie maszyny, a właściwie – kuli do pisania.

Urządzenie, opatentowane w 1870, wyprodukowano w oszałamiającej liczbie 180 sztuk (podobno 30 przetrwało do dzisiaj). Jego „klawiatura” miała przedziwną postać półkuli, z której wystawały klawisze. Pisało się na tym używając dziesięciu palców, jak później biegłe maszynistki na klawiaturach podobnych do dzisiejszych. Urządzenie bywa nazywane maszyną Nietzschego, bo słynny filozof, gdy uświadomił sobie, że z coraz większym trudem odczytuje swoje rękopisy i notatki, uznał je za sposób na wyjście z kłopotu. Ponieważ był filozofem, przemyślał sprawę i spowodował, że ten przydatny, ale kosztowny gadżet sprezentowała mu siostra w 1882.

Kiedy zobaczyłem grafikę przedstawiającą tę maszynę, nie wiedząc, do czego służy, pomyślałem, że to głowa jakiegoś człekoształtnego robota. Może dlatego, że duński nauczyciel nazywał się Rasmus Malling-Hansen i jego imię, na prawach wakacyjnej wędrówki skojarzeń przypomniało mi sztukę Karela Čapka, w której po raz pierwszy w historii pada słowo „robot”. Sztuka powstała w 1920 i nosiła tytuł „R.U.R.” W tytule pojawia się skrót od nazwy firmy produkującej wymyślone przez Čapka roboty: Rossum’s Universal Robots – po polsku Uniwersalne Roboty Rossuma. Rosssum – Rasmus, rozumiecie? Może znawcy Čapka teraz się śmieją, że nie zauważyłem podobieństwa słowa „Rossum” do słowiańskiej nazwy rozumu. Zauważyłem. A wy zauważyliście podobieństwo klawiatury Malling-Hansena do głowy?

Oczywiście wolna gra skojarzeń wakacyjnych natychmiast podpowiada rossumowi niżej podpisanego, że ta klawiatura jeszcze bardziej przypomina charakterystyczną czapeczkę z elektrodami, nakładaną skazanym na krzesło elektryczne. No może. Tak czy owak jesteśmy gdzieś w okolicach elektryczności i głowy, rozumu – inteligencji, która się ponoć w nim mieści – i techniki. Razem: do sztucznej inteligencji. Przez co nieuchronnie przenosimy się w okolice Szczecina.

 

Każdy wie, że nieskrępowane wyrażanie opinii, do którego prawo gwarantuje nam konstytucja, niekiedy przynosi bolesne skutki, przed którymi nic nie ochroni. Ostatnio przez kilka dni uwagę tzw. opinii publicznej skupiała nie rekordowa drożyzna czy ponure okrucieństwo rosyjskich najeźdźców w Ukrainie, o nie. Wszyscy zajmowali się pewną panią znad morza, która postanowiła ujawnić światu, że lubi uderzać metalowym drążkiem w czterocentymetrową kulkę tak zręcznie, by poturlała się do nieco szerszej dziurki wydrążonej w trawniku (i tak kilkanaście razy, płacąc jakieś 10 złotych za dostęp do otworu zwanego dołkiem). Co więcej, ogłosiła, że ta rozrywka łączy ją (chyba w jakiś mistyczny sposób) z kilkoma szanowanymi i jednym nieszanowanym prezydentem USA. A jeszcze, że jest (ta zabawa) zdecydowanie lepsza od przemieszczania za pomocą nogi w but uzbrojonej skórzanej, pustej w środku kuli o obwodzie ok. 70 cm (średnicę sobie wyliczcie i jeśli wynik będzie znacząco różny od 22 cm, współczuję) w stronę prostokąta tzw. bramki wyznaczonej przez drewniane czy metalowe słupki i poprzeczkę. A, ta druga zabawa jest drużynowa. Obydwie łączy fakt, że depcze się trawę.

Czy owa szczecińska enuncjacja była przykładem inteligencji? Nie wiadomo. Sztuczna inteligencja, jakiś algorytm, gdyby analizowała ten przypadek, zrobiłaby to pewnie w sposób podobny do  zaprezentowanego w powyższym akapicie i co najwyżej wzruszyłaby ramionami (o ile takowymi dysponuje). Natomiast odpowiedzią inteligencji niesztucznej na żałosne ogłoszenie szczecinianki było... ukaranie jej. Karą straszliwą. Zawieszeniem. W prawach. Członka. Choć niekiedy obawiamy się sztucznej inteligencji, dla niektórych istot byłaby przecież łaskawsza.

Janusz Legoń

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do