
Od lat skarżymy się na to, że Polacy nie potrafią kręcić filmów historycznych, pomimo że mają tak ciekawą historię, że tematów by nie zabrakło. Jeden z amerykańskich twórców kultury podobno oświadczył kiedyś, że gdyby Amerykanie mieli taką historię jak Polacy, to co miesiąc wypuszczaliby na rynek kinowy hit. Może problem u nas polega nie tylko na tym, że mamy inny budżet, inne możliwości techniczne niż Amerykanie, ale także na tym, że nie umiemy jej pokazać?
Także i na naszym lokalnym podwórku mamy mnóstwo takich historii i postaci, które można by atrakcyjnie pokazać na szklanym ekranie umiejętnie łącząc realia historyczne z wątkami np. sensacyjnymi. Taką postacią jest np. ks. Stanisław Stojałowski. Znamy go z heroicznej walki o polskość Białej i Bielska, ale także o unarodowienie i upodmiotowienie galicyjskiego chłopa, w wyniku czego popadał w konflikt z ówczesną władzą świecką i duchowną. Wątków filmowych w jego życiu nie brakuje. Był więziony kilkadziesiąt razy. Ścigającej go władzy niejednokrotnie uciekał, często w spektakularny sposób, w przebraniu, a następnie ukrywał się u zaprzyjaźnionych osób. Spektakularna ucieczka przed aresztowaniem miała np. miejsce na stacji kolejowej w Nowym Sączu, gdy Stojałowski uciekł z pociągu przed żandarmami, którzy już mieli dopaść poszukiwanego, gdy... zostali zatrzymani przez konduktora (zwolennika Stojałowskiemu). Ten ostatni kazał ścigającym kupić bilety, co ci pokornie zrobili. Dało to czas Stojałowskiemu na skuteczne danie nogi. W sądzie w Cieszynie, podczas jednego z procesów jedna ze współpracownic Stojałowskiego, na jego wyraźne polecenie... zjadła parę kartek z dokumentów prokuratora (który wyszedł na papierosa podczas przerwy), co uniemożliwiło postawienie oskarżenia i uniewinnienie podsądnego. W samym Bielsku Stojałowski był atakowany przez Niemców, którzy wybijali kamieniami okna w Domu Polskim. Stojałowski te kamienie zbierał jako dowód „tolerancji zwolenników śląskiego pokoju” jak chętnie określali się miejscowi burgerzy.
To tylko parę ciekawostek, pierwszych z brzegu z życia naszego lokalnego bohatera. Mi pozostaje mieć nadzieję, że być może znajdzie się reżyser, który nakręci kiedyś film (a może serial) o Stojałowskim, pokazujący tę postać w niesztampowy, interesujący dla widza sposób.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie