
Niespodziewanie w ataku od pierwszej minuty wyszedł Piotr Malinowski, którego szybkość zamierzał wykorzystać podczas kontrataków trener Czesław Michniewicz. „Malina” swoją szansę miał już po kilkunastu minutach ale nie dosięgnął piłki zgubionej przez obrońców. Przysłowie mówi, że niewykorzystane okazje się mszczą - na Góralach zemściła się aż dwukrotnie. Najpierw piłkę w pole karne wstrzelił Herve Tchami, piłka otarła się o Dariusza Pietrasiaka myląc Ladislava Rybanskiego i otwierając drogę do bramki Adamowi Frączczakowi, który nie miał problemów ze zdobyciem pierwszej bramki. Nie minęło 5 minut a już było 2:0. Piłkę na swojej połowie stracił Dariusz Łatka, który zagrał wprost pod nogi Maksymiliana Rogalskiego. Ten wyłożył jak na tacy piłkę wchodzącemu Takuyi Murayamie, który spokojnie strzelił obok bezradnego golkipera Podbeskidzia. Chwilę później mogło być po meczu na szczęście Frączczak, nabiegając na dośrodkowaną z lewego skrzydła piłkę nie trafił w nią czysto i posłał obok bramki. W 24 minucie znów przed szansą stanął Malinowski zszedł z piłką do środka boiska i huknął prawą nogą nieznacznie nad bramką. Gdyby tylko lepiej wymierzył w tej sytuacji, Radosław Janukiewicz stojący w bramce Portowców musiałby wyciągnąć piłkę z bramki. Co nie udało się Malinowskiemu udało się Marcinowi Robakowi. Napastnik Pogoni najpierw pokonał Rybanskiego ale sędzia asystent wypatrzył, że snajper był na pozycji spalonej.
Chwilę później Robak znów trafił do bramki... tym razem swojej. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Adam Deja a Robak przypadkowym uderzeniem przelobował swojego bramkarza. Z 2:0 Górale mogli wyprowadzić wynik na remis. Aktywny Malinowski obrócił się ładnie w polu karnym i oddał strzał. Janukiewicz odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej Frank Adu Kwame i w nieprawdopodobny sposób strzelił nad bramką! Piłkarscy eksperci jeszcze długo będą analizować jak można spudłować z 5 metrów.
W drugiej połowie trener Michniewicz sukcesywnie wprowadzał na boisko graczy ofensywnych, co odbijało się na obrazie gry. Podbeskidzie atakowało, przebywało dłużej na połowie gospodarzy, a okazje strzeleckie miał dwukrotnie Marcin Wodecki. Raz zablokowali go obrońcy, za drugim razem „Pszczółka” sprzed pola karnego uderzył znacznie obok bramki. W ostatnich minutach kontuzji nabawił się Tomasz Górkiewicz, limit zmian został wykorzystany już wcześniej dlatego końcówkę Górale grali w dziesiątkę. Niestety w drugiej połowie nic się nie zmieniło i wynik z pierwszej połowy utrzymał się do końcowego gwizdka. Pogoń odniosła swoje pierwsze domowe zwycięstwo w tym sezonie. Podbeskidzie okazję do poprawy humorów będą mieli już w piątek 27 września, kiedy to o godz. 20:30 zmierzą się z gliwickim Piastem.
Pogoń Szczecin - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (2:1)
Bramki: 15" Frączczak, 19" Murayama – 39" Robak sam
Żółte kartki: Akahoshi, Lewandowski, Murayama - Deja
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Ladislav Rybansky - Marek Sokołowski, Dariusz Pietrasiak, Błażej Telichowski, Tomasz Górkiewicz - Daniel Bujok (54" Marcin Wodecki), Adam Deja (72" Kamil Kurowski), Dariusz Łatka, Rudolf Urban (61" Fabian Pawela), Frank Adu Kwame - Piotr Malinowski
Pogoń Szczecin: Radosław Janukiewicz - Adam Frączczak, Maciej Dąbrowski, Wojciech Golla, Mateusz Lewandowski - Takuya Murayama, Maksymilian Rogalski (78" Donald Djousse) , Takafumi Akahoshi, Bartosz Ława (66" Mustafa Ouedraogo), Herve Tchami (46" Jakub Bąk) - Marcin Robak
Info: TS Podbeskidzie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie