Reklama

Pechowa porażka: Podbeskidzie - Lech 2:3

26/11/2012 22:21

Piłkarze poznańskiego Lecha raz jeszcze mieli olbrzymie problemy w konfrontacji z Góralami. Znów jednak efekt był ten sam - "Kolejorz" miał po spotkaniu więcej powodów do radości. A gospodarze? Mogą żałować straconych punktów, bo wcale czołowej drużynie w rozgrywkach nie ustępowali.

Z wielkimi nadziejami kibice tłumnie zasiedli na trybunach Stadionu Miejskiego w poniedziałkowy wieczór. Początek meczu z "Kolejorzem" nie wskazywał jednak, iż będziemy świadkami tak ogromnych emocji. Obie drużyny grały niedokładnie, nie potrafią stworzyć groźniejszej akcji. Dopiero po upływie 20 minut gra ożywiła się, a ofensywne próby podjęli Górale. Najpierw zza pola karnego, po zgraniu piłki przezRoberta Demjana, ponad bramką gości uderzył Sebastian Ziajka. 60 sekund później miejscowi mieli jeszcze lepszą szansę, ale Ireneusz Jeleń strzelił zbyt słabo, by zaskoczyć golkipera Lecha. Niewykorzystane okazje zemściły się nie pierwszy raz tego dnia. Strzał Aleksandra Toneva bramkarz Podbeskidzia odbił na rzut rożny, ale stały fragment gry przyniósł prowadzenie Lechowi. W tej sytuacji zupełnie zagapili się obrońcy bielskiej drużyny, którzy nie upilnowali Bartosza Ślusarskiego. Najlepszy snajper poznaniaków z bliska głową trafił do siatki. W 26. minucie sytuacja Podbeskidzia mogła stać się znacznie gorsza, bo Ślusarski znalazł się sam przedRichardem Zajacem i tylko świetna parada naszego golkipera zapobiegła kolejnej stracie. Górali udane akcje gości nie podłamały i w 34. minucie pokusili się o wyrównanie, na które w pełni zasłużyli. O piłkę w swoim stylu powalczył Demjan i wobec niepewnej interwencji Jasmina Buricia. efektowną przewrotką uszczęśliwił bielskich sympatyków. Gdy zanosiło się z wolna na koniec emocji w premierowej odsłonie, doszło do wydarzenia, które wpłynęło na końcowe losy potyczki. Piłkę na połowie Lecha stracił Damian Chmiel, a przyjezdni wyszli z szybką kontrą. Gergo Lovrencsics wyprzedził Dariusza Pietrasiaka, ale obrońca Podbeskidzia wyłuskał piłkę węgierskiemu pomocnikowi. Sędzia Daniel Stefański nie wiedzieć czemu uznał, iż doświadczony obrońca przekroczył przepisy, a że był ostatnim zawodnikiem bloku defensywnego, pokazał mu niesłusznie czerwoną kartkę. Rzut wolny tuż zza "16" przyjezdni wykonali źle, ale to bielszczanie schodzili do szatni w minorowych nastrojach...

Od wznowienia gry zarysowała się optyczna przewaga "Kolejorza". Podopieczni trenera Mariusza Rumaka momentami zamykali gospodarzy na ich połowie, ale do klarownej sytuacji bramkowej dojść nie potrafili. Jedynie strzały Ślusarskiego sporadycznie sprawiały kłopoty bielskiej defensywie. Mądrze grający Górale doczekali się za to fenomenalnej szansy. W 64. minucie z głębi pola doskonale zagrał Ziajka, a Jeleń stanął "oko w oko" z golkiperem ekipy z Poznania. Będąc kilka metrów od bramki Lecha napastnik Górali skierował futbolówkę obok słupka. Zmarnowana okazja zemściła się bardzo szybko. Przy kolejnym strzale autor pierwszego trafienia dla gości już nie pomylił się, lokując piłkę w tzw. długim rogu bramki Zajaca. Miejscowym nie pozostało nic innego, jak zaatakować i to okazało się świetnym posunięciem. Bohaterem akcji z 70. minuty był Kamil Adamek, który bez kompleksów wyłuskał piłkę zawodnikom Lecha i w polu karnym został nieprzepisowo zatrzymany. Do "11" podszedł Jeleń, ale i tym razem zawiódł. Intencje strzelca wyczuł bowiem golkiper "Kolejorza". Niebawem poznaniacy cieszyli się po raz trzeci. Żaden z bielszczan nie zablokował dośrodkowania z bocznego sektora boiska i głowką Zajaca pokonał rezerwowy Bartosz Bereszyński. Ambitni Górale, mimo gry w osłabieniu, raz jeszcze złapali kontakt, gdy wrzutkę Krzysztofa Króla z rzutu wolnego wykończył uderzeniem głową Adamek. Na więcej zabrakło czasu, bo w samej końcówce goście mądrze "kradli" cenne sekundy.
Kolejna porażka Podbeskidzia stała się faktem i znów odczuliśmy olbrzymi niedosyt. Dobra gra, ale punktów wciąż brak! Tej jesieni przed nami jeszcze dwa mecze, w których pechowa karta może wreszcie się odwróci.

13. kolejka T-Mobile Ekstraklasy - 26 listopada 2012 r. (poniedziałek, g. 18:30) - Bielsko-Biała, Stadion Miejski
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA   2:3 (1:1)   LECH POZNAŃ
0:1 Bartosz Ślusarski (22"), 1:1 Robert Demjan (34"), 1:2 Bartosz Ślusarski (68"), 1:3 Bartosz Bereszyński (77"), 2:3 Kamil Adamek (85")
PODBESKIDZIE: Richard Zajac - Krzysztof Król, Dariusz Pietrasiak, Damian Byrtek, Sławomir Cienciała - Sebastian Ziajka, Matej Nather, Michal Piter-Bucko, Damian Chmiel (80" Fabian Pawela), Ireneusz Jeleń (85" Liran Cohen) - Robert Demjan (61" Kamil Adamek)
Trener: Marcin Sasal

LECH: Jasmin Burić - Ivan Djurdjević, Łukasz Trałka, Kebba Cessay, Luis Henriquez - Gergo Lovrencsics, Mateusz Możdżeń, Rafał Murawski (83" Szymon Drewniak), Vojo Ubirapip (17" Aleksander Tonev), Karol Linetty (73" Bartosz Bereszyński) - Bartosz Ślusarski
Trener: Mariusz Rumak
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Żółte kartki: Damian Chmiel, Damian Byrtek - Mateusz Możdżeń
Czerwona kartka: Dariusz Pietrasiak (45")
Widzów: 3300
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do