
Nie samo zwycięstwo Drzewiarza, a jego rozmiary może stanowić powyższą niespodziankę. Bo choć ekipa z Landeka jest pogrążona w kryzysie, tak w meczach derbowych rzadko dochodzi do deklasacji. A takowa miała miejsce wczoraj w Jasienicy. Ale od początku.
Spotkanie wbrew pozorom lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy na samym początku mogli objąć prowadzenie. Umiejętności lub zimnej krwi zabrakło jednak Grzegorzowi Gomółce, który z bliska fatalnie spudłował. Zdecydowanie skuteczniejsi byli wczoraj gospodarze. I to pomimo tego, że w 8. minucie Dawid Gola przegrał pojedynek... z 11. metra ze Zbigniewem Huczałą. Pomścił go w 31. minucie Filip Gajda, który błysnął sporym kunsztem. Nie większym jednak od Marcina Habdasa. Pomocnik Spójni pięknym uderzeniem z rzutu wolnego z okolic 20. metra doprowadził do wyrównania.
- Druga połowa zdecydowała. Totalnie się posypaliśmy - mówił nam na "gorąco" po meczu Andrzej Myśliwiec, trener drużyny gości, która dała sobie zaaplikować w drugiej odsłonie aż trzy gole. Pierwszego już po trzech minutach gry, gdy Gajda dobrze przyjął piłkę w polu karnym, a następnie huknął po dalszym słupku. Na 3:1 trafił w 58. minucie Maksymilian Wojtasik, zaś końcowy wynik ustalił strzałem głową Marcin Studencki. Gospodarze mieli jeszcze kilka szans, aby prowadzenie podwyższyć, ale brakowało im skuteczności. Podobnie jak gościom. Pojedynek sam na sam z Robertem Jastrzębskim przegrał Mateusz Skrobol.
DRZEWIARZ JASIENICA - SPÓJNIA LANDEK 4:1 ( 1:1 )
GOLE DRZEWIARZ JASIENICA
1:1 Gajda (30")
2:1 Gajda (48")
3:1 Wojtasik (58")
4:1 Studencki (62")
GOLE SPÓJNIA LANDEK
1:1 Habdas (45")
Fot. Rafał Rusek / Press Focus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie