Reklama

Minorowy nastrój w TS Podbeskidzie

09/12/2015 18:07

Podbeskidzie Bielsko-Biała w dalszym ciągu pozostaje bez wygranej na swoim terenie, jednak zmartwieniem są nie tylko wyniki, ale spore osłabienie kadrowe.


Prowadzony od końca września przez Roberta Podolińskiego zespół Podbeskidzia utrzymuje stosunkowo bezpieczny dystans do strefy spadkowej, ale do radości ciągle jest daleko.

Zespół nie wygrał żadnego z ostatnich czterech spotkań w Ekstraklasie, po raz ostatni zgarniając komplet punktów w wyjazdowym spotkaniu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza, rozgrywanym na początku listopada.

Od tamtego czasu drużyna przegrała u siebie z Zagłębiem Lubin i zremisowała z Legią Warszawa. Po remisie z wicemistrzami Polski apetyty wzrosły, ale wyjazdowe spotkanie piłkarskie z Cracovią zakończyło się bolesną porażką.

Na pocieszenie piłkarze Podbeskidzia zyskali szansę na zgarnięcie kompletu punktów na swoim terenie w starciu z Ruchem Chorzów, jednak zwycięstwa u siebie brakło także tym razem - obie strony musiały się zadowolić podziałem punktów.

Górale do tej pory uzberali 21 punktów, co przekłada się na 13. miejsce w tabeli Ekstraklasy, jednak zespołowi wyraźnie lepiej wychodzą mecze na wyjeździe - w Bielsku-Białej drużyna wywalczyła tylko 5 punktów!

Każdy z piłkarzy ma nadzieję, że w końcu uda się przełamać niekorzystną passę na swoim terenie. Blisko było w niedawnym starciu z Ruchem, gdzie to właśnie Podbeskidzie otworzyło wynik po rzucie karnym Dariusza Kołodzieja.

Goście z Chorzowa zdołali jednak wyrównać po "jedenastce" Mariusza Stępińskiego w drugiej połowy spotkania. Brak powodzenia w kolejnym meczu u siebie był dla Górali sporym zawodem, o czym mówił później pomocnik i strzelecki lider zespołu Mateusz Szczepaniak.

"Znów nie udało się nam wygrać, więc trudno jest się doszukiwać pozytywów. Chcieliśmy bardzo wygrać to spotkanie, ale niestety nie udało się nam zamienić dobrą grę na trzy punkty.

"Zostały nam dwa spotkania do końca tego roku i musimy postarać się zdobyć w nich jak najwięcej punktów", skomentował zdobywca 6 bramek.

Przed Góralami zostało wyjazdowe spotkanie z Pogonią Szczecin oraz zamykające rundę jesienną domowe starcie ze Śląskiem Wrocław, obecnie "czerwoną latarnią" ligi.

Portowcy wygrali dwa ostatnie spotkania w Ekstraklasie, pokonując ostatnio na wyjeździe Górnika Łęczna, a wcześniej wygrywając u siebie z Lechią Gdańsk. Zespół Czesława Michniewicza zajmuje obecnie czwarte miejsce w ligowej tabeli.

Jeśli chodzi o Śląsk, to sytuacja w jest nieprzyjemna, bowiem zespół nie wygrał od czasu wrześniowego spotkania z Jagiellonią Białystok.

Starcie w pogrążonym w kryzysie rywalem może dla Podbeskidzia być doskonałą okazją do zdobycia pierwszego kompletu punktów na swoim własnym terenie, ale szanse te są obecnie osłabione ze względu na kontuzje kluczowych zawodników.

Z gry odpadł ostatnio Adam Mójta, biorący udział w wielu akcjach ofensywnych Podbeskidzia. Obrońca sam ma na koncie 3 bramki, ale na razie nie zagra ze względu na kontuzję pleców.

Z powodu problemów zdrowotnych ostatnio nie grali także pomocnicy Marek Sokołowski Damian Chmiel, Anton Sloboda i Lukaš Janič. Za kartki pauzowali także Kristian Kolčak i Adam Deja.

Ewentualne wzmocnienia i brak dalszych urazów będą dla Podbeskidzia kluczową kwestią w ostatnich dniach rundy jesiennej. Jeśli rywalizację uda się zakończyć jak najdalej od strefy spadkowej i najlepiej z premierowym zwycięstwem na własnym terenie, to Górale na pewno będą mogli rozpocząć zimową przerwę z uczuciem satysfakcji.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do