
Poszukiwanie przodków dla mieszkańców Bielska-Białej będzie teraz łatwiejsze. Archidiecezja Krakowska uruchomiła w internecie swoje cyfrowe archiwum. W udostępnionych księgach można doszukać się zapisów w dokumentach parafialnych dotyczących chrztów, ślubów czy zgonów, w zasobach są również księgi parafialne z terenów administrowanych przez Diecezję Bielsko-Żywiecką. Najstarsze wpisy w tych księgach pochodzą z lat dwudziestych XVII wieku, czyli z czasów kiedy Biała nie miała jeszcze praw miejskich a Polska była królestwem, którym władał Król Zygmunt III Waza..
W zasobach zachowały się również księgi metrykalne z XVII i XIX wieku gdzie możemy uzyskać znacznie więcej informacji na temat poszukiwanych osób, takich jak wykonywane profesje, status społeczny, wydarzenia z życia, wnoszone opłaty
Zainteresowani dokumentami znajdą je pod adresem https://caak.upjp2.edu.pl.
Aby odnaleźć nasze księgi metrykalne, należy najpierw kliknąć Archiwum Diecezji Bielsko-Żywieckiej, następnie Księgi metrykalne, dalej Bielsko-Biała - i wybrać interesujący nas okres.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Z tą możliwością budowania swoich drzew to chyba autor tej wiadomości się zagalopował. Decydenci projektu (jeśli dobrze rozumiem Panowie Chrząszcz i Pindel) zdecydowali z pewną dość słuszną logiką, że najpierw trzeba zarchiwizować księgi najstarsze. Dzięki temu można tu znaleźć księgi z XVII i XVIII wieku, a nie te które dla przeciętnego genealoga są najważniejsze, czyli dotykające granic ludzkiej pamięci (~100 lat temu). Widać też amatorszczyznę rozwiązania: brak ujednoliconych określeń (podpowiem: stosowanie nazw łacińskich nie pomaga początkującym), brak znajomości nazw własnych (rozbicie ksiąg z Grodźca lekko bawi), ogólny bałagan (vide Bielsko w dwóch zakładkach), czy brak dat w tytule księgi (wymuszające otwarcie grafiki, żeby sprawdzić tytuł księgi). W samym Bielsku mamy mnóstwo dobrych, znających się na rzeczy genealogów, więc tego wszystkiego można było uniknąć. Więc tak tylko zastanawiam, czy to bardziej chodzi o dojenie jakiś funduszy europejskich, czy rzeczywistą chęć zrobienia czegoś pożytecznego? No i powtórzę: na razie efekt można porównać do zrobienia odcinka od węzła koło FSMu do zakrętów idiotów i nazwanie artykułu "Mieszkańcy Bielska-Białej mogą już skorzystać z czeropasmowej drogi do Krakowa".
Księgi młodsze niż sto lat objęte są ochroną danych osobowych. Genealodzy też biorą pieniądze.
Porównanie w ostatnim zdaniu to mistrzostwo
@Wenzelis Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale to chyba były uwagi do mojego komentarza. Tak, czy owak, odniosę się. 1. No to na początek logika matematyczna: objęte ochroną danych osobowych są te księgi, które dotyczą danych osobowych. Czyli nie dotyczą osób zmarłych. Niby logiczne, ale jakoś wiele osób o tym zapomina. Tym samym księgi zmarłych nie są z tego powodu chronione. Księgi ślubów powinny być ~60 lat, a urodzenia ~100 lat. Ale lepiej powiedzieć "nie da się, ustawa o ochronie danych osobowych". Z racji tego, że tą ustawą dość powszechnie usprawiedliwia się wszelkiego rodzaju zaniedbania i niedoróbki to wszyscy w ciemno kupują to, że jak się nie da to RODO. Ale myślenie się przydaje. 2. No i może pełnym zdaniem, bo skróty widzę są niezbyt zrozumiałe. Sugerowałem, że najbardziej przydatne są "dotykające granic ludzkiej pamięci". Wiem, że powszechne jest zasłanianie się ustawą. Ale nawet gdyby tak były zeskanowane księgi do 1923 to większość ludzi pamięta swoich przodków z tamtych czasów, czy to z dokumentów, czy z nagrobków. I wtedy już można dalej szukać w księgach. Księgi dociągnięte do 1850 niewiele dadzą, bo dziura pomiędzy pamięcią ludzką, a księgami jest zbyt duża. Podobnie jest w tych kilku parafiach jak np. w Bronowie, gdzie księgi z kilkudziesięciu lat się zapodziały. 3. Genealodzy też chcą pieniądze - to niby taka uwaga, że nie ma co dłubać w oko obecnym wykonawcom, bo pewnie każdy chce się obłowić. Otóż znam z imienia i nazwiska co najmniej 4 osoby (w tym samego siebie :), które oferowały darmo pomoc w tym projekcie. Ogólnie to jest tak, że społeczność genealogów jest bardzo przychylna i realizuje dużo większe projekty pro bono chociażby w ramach Polskiego Towarzystwa Genealogicznego. Więc argument jakby lekko chybiony. Ale - tak na koniec dodam - może warto to napisać. Nasza diecezja w kwestii dostępności ksiąg metrykalnych jest jedną z najbardziej zapóźnionych diecezji w kraju. To, że w końcu cokolwiek się dzieje to dobrze. Bez względu na liczne uchybienia warto docenić, że ruszyli.
Ależ całkowicie się z Tobą zgadzam. Jest powszechne zasłanianie się ustawą RODO. Moja uwaga o genealogach nie była złośliwa. Wiem ile czasu pochłania zdobycie informacji. Chodź by za to należy się im jakaś gratyfikacja. Samo archiwum jest na razie w powijakach.