
Rzecz jasna na wstępie nadmienić należy, że kluczowe dla losów meczu były zdarzenia z końcówki pierwszej połowy. Wtedy to Kohei Kato i Marek Sokołowski musieli przedwcześnie opuścić murawę wobec kartek koloru czerwonego. O ile do tego momentu Lechia przeważała, to już w personalnej przewadze „Górali” całkowicie zdominowała.
Dowodów na ów przebieg daleko szukać nie trzeba, niekonieczne jest nawet odniesienie do „gołego” wyniku. Procent posiadania piłki to aż 69 do 31 na korzyść gospodarzy, choć co ciekawe największa dysproporcja w tym aspekcie zanotowała została w premierowych dwóch kwadransach sobotniej batalii (76:24). Gdańszczanie oddali 24 strzały, z czego 11 w światło bramki, zaś podopieczni Roberta Podolińskiego odpowiedzieli ledwie 5 uderzeniami. Jedynie rezerwowy Samuel Stefanik „zatrudnił” golkipera rywali w… 92. minucie rywalizacji. Dość wspomnieć, że sam Sławomir Peszko oddał więcej prób, aniżeli cały zespół gości…
Futboliści Lechii wykonali w sobotę znacznie więcej podań, wygrywając zestawienie 377 do 153, z wyraźną dysproporcją w celności dograń. Dośrodkowania? Tych zespół debiutujący pod wodzą Piotra Nowaka zaliczył 19, dla przeciwwagi bielska drużyna miała ich… 2. Warto zwrócić uwagę również na przechwyty, których „biało-zielonym” policzono 73, przy 58 zawodników Podbeskidzia, a indywidualnie na tym polu wyróżnił się obrońca przyjezdnychKrystian Nowak. Do innych piłkarskich kwestii, jak choćby balansu gry ofensywnej, czy strefy strzałów nie sposób odnieść się wobec poniższych zestawień.
Foto: Rafał Rusek/Press Focus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie