Reklama

Kolejna porażka. Tym razem przed własną publicznością

07/10/2019 17:19

Po przegranej sprzed dwóch dni siatkarze BBTS-u szybko dostąpili okazji do rewanżu przed własną publicznością.

 

Już sam wstęp meczu z ekipą nyskiej Stali pokazał, że o wygraną łatwo gospodarzom nie będzie. Wobec skuteczności Bartosza Bućki, doskonale znanego bielskim fanom, przyjezdni odskoczyli na 4:0. I choć w okamgnieniu BBTS dystans zniwelował, a nawet objął nikłe prowadzenie po asach serwisowych Michała Żuka, to w drugiej części seta znów dominowali nysanie. Przewagę 17:14 zdobyli blokując Mateusza Frąca i nie dali się już wytrącić z równowagi.

Goście równie pewnie zainicjowali kolejną partię. Prowadzili w niej 7:2, a już bliżej końca seta 16:11, gdy Łukasz Łapszyński obił blok BBTS-u. Podopieczni Pawła Gradowskiego poprawili jednak grę w obronie, a ze skrzydła raz za razem punktował Żuk. Efekt na tablicy wyników to doprowadzenie do remisu 21:21. W trakcie emocjonującej końcówki „na przewagi” miejscowi za czwartym podejściem dopięli swego, gdy Frąc posłał asa serwisowego na drugą stronę siatki.

Wyrównanie stanu meczu spowodowało... mobilizację w szeregach Stali. I to mającą kluczowy wpływ na rozdział łupów. Skuteczny atakujący Bartosz Krzysiek i mądrze rozdzielający piłki swoim kolegom rozgrywający Patryk Szczurek poprowadzili zespół do bezapelacyjnej wygranej 25:16. Z kolei w secie ostatnim z rozegranych nyska drużyna odskoczyła na 6:3 po atakach Łapszyńskiego, a zniwelowaniu dystansu w finalnej fazie zapobiegły przede wszystkim efektowne „czapy” siatkarzy Stali na Frącu.

BBTS Bielsko-Biała – Stal Nysa 1:3 (21:25, 28:26, 16:25, 18:25)

BBTS:
Macionczyk, Żuk, Cedzyński, Frąc, Makowski, Hunek, Marek (libero) oraz Dorosz, Oniszk, Kapelus, Piotrowski, Popik
Trener: Gradowski


Foto: BBTS Bielsko-Biała

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do