
Akcja, o której mowa, prowadzona była w piątek i sobotę, 3 i 4 lutego. Około 16:00 wpłynęło zgłoszenie od młodego narciarza skiturowego, który zjeżdżając z Pilska doznał problemów technicznych z nartami, przez co miał problem z poruszaniem się w głębokim śniegu, czego nie ułatwiały bardzo trudne warunki atmosferyczne, w tym opady śniegu i silny wiatr, które znacznie ograniczały widoczność. Gdy ratownik poinformował mężczyznę, że ten znajduje się na terenie Słowacji, w związku z czym konieczne będzie poinformowanie tamtejszych służb, kontakt z narciarzem się urwał. Za pośrednictwem social mediów udało się ustalić, że narciarz wcześniej szukał za ich pośrednictwem pomocy, informując o tym, że jego telefon wkrótce się rozładuje. Podzielił się również obawą przed kosztami akcji ratunkowej po stronie słowackiej.
Słowacka Horská záchranná služba rozpoczęła poszukiwania, a po godzinie 19:00 poprosiła o wsparcie Beskidzką Grupę GOPR.
Działania ratunkowe były prowadzone w ekstremalnych warunkach pogodowych - wiatr do 80km/h, intensywny opad śniegu, widoczność ograniczona do kilku metrów, głębokie zaspy, miejscowe zagrożenie lawinowe. W terenie działało 49 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR, którzy przeczesywali wyznaczone sektory na nartach skiturowych i w miejscach, gdzie teren na to pozwalał - na skuterach śnieżnych - opisują beskidzcy goprowcy.
Narciarz został odnaleziony o 2:30, stał w śniegu do połowy uda, przemoczony i wyczerpany blisko dziesięciogodzinnym torowaniem sobie drogi w zaspach śniegu. Turyście udzielono pomocy, jednak przy jego ewakuacji pojawiły się problemy, ponieważ oba skutery ze względu na bardzo trudne warunki atmosferyczne uległy awarii. Dwukilometrową drogę na Halę Miziową ratownicy pokonali transportując turystę w akii własnymi siłami. Na miejsce dotarli po godzinie 4:00. Mężczyzna został następnie przewieziony do Korbielowa, gdzie przekazano go zespołowi ratownictwa medycznego.
Po zakończeniu akcji o godzinie 7:00 konieczne były jeszcze kolejne działania mające na celu odzyskanie i naprawę skuterów pozostawionych w górach.
Wyprawa była jedną z trudniejszych, którą przyszło nam prowadzić w ostatnich latach na terenie Grupy Beskidzkiej GOPR. Kilku ratowników doznało mniejszych lub większych urazów, każdy z uczestników poświęcił w niej ogrom sił. Jako ratownicy staramy się nigdy nie oceniać zachowań osób ratowanych, szczególnie znajdujących się w trudnej sytuacji w ekstremalnych warunkach pogodowych. Wypadkom w górach można jednak zapobiegać, warto więc mówić o tym, co poszło nie tak. Prawdopodobnie gdyby ratowany nie był sam, miał naładowany telefon lub wysłałby zgłoszenie przez aplikację Ratunek, pomoc nadeszłaby w przeciągu kilku godzin. Jak można przypuszczać, obawa przed kosztami akcji spowodowała trudną do zrozumienia decyzję mężczyzny o torowaniu w głębokim śniegu pod górę i próbę powrotu na szczyt Pilska, z którym rozminął się kilkaset metrów, zapuszczając się coraz głębiej w bardzo trudno dostępny teren. Decyzja ta mogła kosztować życie młodego mężczyzny. - podsumowali ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR.
O tym w jak ciężkich warunkach przyszło beskidzkim goprowcom prowadzić akcję można przekonać się na filmie, który udostępnili ratownicy.
Foto: GOPR Beskidy
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie