
Krzysztof Brede przed meczem z GKS-em postanowił nieco "pomieszać" w składzie. Na lewej obronie pierwszy raz w tym sezonie zobaczyliśmy 20-letniego Kacpra Gacha. W podstawowej "11" zabrakło natomiast Adriana Gomeza, tudzież Chopiego. W kadrze miejscowej pierwszy raz od 28 listopada 2018 roku znalazło się natomiast miejsce dla Miłosza Kozaka, który zasiadł na ławce rezerwowych.
Samo spotkanie idealnie rozpoczęło się dla gospodarzy, którzy już od 8. minuty grali z przewagą jednego zawodnika. Wychodzący do sytuacji sam na sam Valerijs Sabala został nieprzepisowo powstrzymany przez Marcina Biernata. Reakcja sędziego mogła być tylko jedna - cegła dla stopera GKS-u. Przewaga "Górali" uwidoczniła się po kwadransie gry, gdy przed świetną okazją do otwarcia wyniku stanął Sabala. Łotysz z ostrego kąta nie był w stanie jednak skierować piłki do siatki. Później swojej okazji poszukał Bartosz Jaroch. Występującego na prawej stronie defensywy zawodnika od celebrowania gola powstrzymał słupek. Podbeskidzie po chwili swego dopięło. Z rzutu rożnego piłkę świetnie dorzucił Adrian Rakowski, a niepilnowany Sabala nie dał szans Konradowi Jałosze na skuteczną interwencję.
Bielszczanie jeszcze przed przerwą mieli okazję, aby wynik podwyższyć. Dwójkowa akcja Sabala-Jaroch zakończona została przez tego drugiego. Tym razem golkiper z Tychów stanął na wysokości zadania. Na wstępie odsłony rewanżowej również nie oglądaliśmy wyjątkowego spektaklu. Podbeskidzie przeważało, lecz wynikało to bardziej z mizerności rywala, a nie wysokiej formy bielszczan. Niemniej jednak w 62. minucie piłkarze prowadzeni przez Ryszarda Tarasiewicza byli bliscy doprowadzenia do wyrównania. Uderzenie Omary Monerde zostało jednak w odpowiednim momencie zblokowane. Był to jedyny, istotny wypad tyszan w pole karne przeciwnika. Później atakowała już tylko drużyna z Rychlińskiego.
W 66. minucie bardzo aktywny tego dnia Kacper Kostorz "potańczył" z obrońcami GKS-u, lecz jego techniczne uderzenie było dalekie od ideału. Młody pomocnik "Górali" świetną okazję miał także chwil kilka wcześniej, gdy otrzymał otwierające podanie od Rakowskiego. Wówczas również zabrakło mu precyzji, której pod dostatkiem dziś miał Sabala. Łotysz w 71. minucie otrzymał podanie z prawego skrzydła od... Kostorza i bez zastanowienia dopełnił formalności. Tym samym niechciany snajper (bielski klub poinformował, że nie przedłuży z nim wygasającego kontraktu) zapewnił Podbeskidziu komplet punktów.
Foto: TS Podbeskidzie/Jakub Ziemianin
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie