
Nie tylko możemy, ale i musimy być zadowoleni z tego, co osiągnęliśmy – wyjaśnia Jarosław Zadylak, szkoleniowiec tegorocznego beniaminka.
Pierwsza przygoda Spójni z IV ligą śląską była pamiętna, bo zespół z hukiem został relegowany do „okręgówki”. Po ponownym zdobyciu awansu wyciągnięto odpowiednie wnioski, co widoczne było podczas meczów przedwczoraj zakończonego sezonu. Na finiszu Spójnia zremisowała u siebie 2:2 z Granicą Ruptawa, choć prowadziła już 2:0. W razie zwycięstwa mogła przeskoczyć w tabeli jasienickiego Drzewiarza, choć – jak zaznaczają w obozie ekipy z Landeka – nie było żadnej niezdrowej rywalizacji na poziomie gminnym.
– Chcieliśmy po prostu zająć jak najwyższe miejsce w tabeli. Żadnych dodatkowych elementów nie należy się tu doszukiwać. Żałujemy oczywiście, że po bardzo dobrych 30. minutach przez resztę spotkania graliśmy przeciętnie – opowiada trener Jarosław Zadylak.
Niemniej jednak 5. lokata w IV-ligowej stawce jest osiągnięciem satysfakcjonującym.
– Nie ma co wybrzydzać. Przed sezonem bralibyśmy taki wynik w ciemno z uśmiechami na ustach – podkreśla Zadylak. – Trzeba oddać chłopakom szacunek za pracę, którą wykonali, zdobywając w samej tylko rundzie wiosennej 25 punktów. Nie tylko możemy, ale i musimy być zadowoleni z tego, co osiągnęliśmy – kończy szkoleniowiec Spójni.
Foto: Rafał Rusek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie