
Na sekundy przed końcem meczu Paweł Baranowski zdecydował się na strzał. Jak się okazało podjął słuszną decyzję. Zdobył gola na wagę remisu, gola, dzięki któremu „Górale” nadal realnie liczą się w walce o utrzymanie. Środkowy obrońca nie pierwszy raz został przesunięty na ostatnie minuty do ataku.
– Dzisiejsze spotkanie było bardzo ciężkie. O pierwszej połowie wolimy w ogóle zapomnieć. W drugiej podnieśliśmy się i graliśmy w piłkę. Korona bardzo groźnie atakowała, kontrowała, miała okazje strzeleckie, ale to my strzeliliśmy w ostatniej minucie bramkę. Zdobyliśmy punkt i od czegoś zaczynamy. Przegrywaliśmy i podnieśliśmy się w bardzo trudnej sytuacji. W Białymstoku straciliśmy bramkę w ostatniej minucie po przypadkowej akcji Jagiellonii. Dzisiaj szczęście się do nas uśmiechnęło. Kolejny raz straciliśmy bramkę po własnej stracie, nie może tak być. Musimy wyciągnąć wnioski ze strat bramek po stałych fragmentach gry, bo mamy z tym problem. Trzeba grać przy nich bardziej agresywnie. Dobrze, że dziś nie przegraliśmy tego meczu bo w innej sytuacji nasze nastroje nie były by na pewno najlepsze. Zostały dwa mecze, mamy nadzieję i będziemy walczyć do ostatniej minuty w tej lidze. Uderzyłem w piłkę, ktoś zablokował i piłka wpadła do bramki. Bardzo się z tego cieszymy – powiedział po meczu Baranowski.
Info tspbbl/sportowebeskidy
Foto: Łukasz Laskowski/Press Focus
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie